"Obawiamy się, że po wejściu w życie nowych przepisów podziemie adopcyjne wyjdzie na powierzchnię" - mówi gazecie Wiesław Dołęgowski z Fundacji Dziecko - Adopcja - Rodzina, zrzeszającej rodziców adopcyjnych. Fundacja zwróciła uwagę na definicję handlu ludźmi, która znalazła się w rządowym projekcie nowelizacji kodeksu karnego. Dziś trafi on pod obrady Sejmu. W projekcie szczegółowo określono, co to jest handel ludźmi. Definicja nie uwzględnia jednak tzw. adopcji komercyjnej. Czyli sytuacji, kiedy procedurze adopcji ze wskazaniem zrzeczeniu się prawa do dziecka towarzyszy opłata dla rodziców biologicznych. "A to przecież handel dziećmi" - uważa Dołęgowski. Wtóruje mu adwokat Jerzy Neumann: "Obawiam się, że takie zmiany mogą spowodować rozkwit rynku handlu dziećmi". Organizacje adopcyjne szacują, że na niecałe 3,5 tys. adopcji rocznie nawet tysiąc to adopcje ze wskazaniem. Na forach dla rodziców chcących adoptować dziecko nie brakuje wpisów o tym, jakich opłat od nich wówczas żądano - zazwyczaj w dziesiątkach tysięcy, nawet 150 tys. zł. Co prawda w ogłoszeniach rzadko pojawiają się sugestie, że trzeba będzie zapłacić. Kwoty padają dopiero przy bezpośrednim kontakcie. "Po zmianach w kodeksie to będzie norma. Dzieci do adopcji będą oddawane za pieniądze, bo nie będzie za to żadnej kary - mówi "Rzeczpospolitej" Dołęgowski. "Na lodzie zostaną ci, których ośrodki adopcyjne przygotowały do bycia rodzicami" - dodaje. O tym dziś więcej w publikacji "Rzeczpospolitej". Czy tak łatwo zdecydować się na adopcję? Dołącz do dyskusji