Przedstawiciele PiS i PO uznali tę krytykę za przykrywkę dla pustki programowej SLD lub za "obronę przez atak". Politolodzy mówią o walce Sojuszu o wyborców PO lub o niepotrzebnym konfliktowaniu się z potencjalnym partnerem. - Koalicja paranoików ogarniętych obsesją ścigania urojonych wrogów - tak o obecnej koalicji rządowej mówił na konwencji szef SLD Wojciech Olejniczak. Jego zdaniem, koalicja zmienia polską rzeczywistość na gorsze i tylko jej odsunięcie od władzy "może przynieść korzystną zmianę". Jak dodał, premier Kaczyński "co chwila mówi o zmianie konstytucji, rządowi podporządkowane są publiczne media, władza stara się ograniczyć niezależność sądownictwa, trybunałów, samorządu terytorialnego i zawodowego". Olejniczak skrytykował też największą partię opozycyjną. W jego ocenie PO niczym nie różni się od PiS, a opozycyjność PO polega na "wymianie ludzi, a nie zmianie programu". - PO to marny klon PiS; to "PiS bis" - mówił szef Sojuszu. Zdaniem Olejniczaka, to SLD jest "jedyną prawdziwą opozycją - partią, "na którą zawsze można liczyć i partią do której ludzie zwracają się ze swoimi problemami". Przyznał, iż ma świadomość, że w Sojuszu były patologie. Jednak - przekonywał - jego ugrupowanie potrafi uczyć się na swych błędach i obecnie jest "najbardziej odnowioną partią w Polsce". Z kolei sekretarz generalny Sojuszu Grzegorz Napieralski wezwał przybyłych na konwencję działaczy, by walczyli o odsunięcie PiS od władzy. Zadeklarował jednocześnie, że zrobi wszystko, by wyjaśnić sprawy, w których - jego zdaniem - prokuratura, policja i podlegające rządowi służby specjalne zostały wykorzystane z naruszeniem prawa - przede wszystkim sprawę samobójczej śmierci byłej posłanki SLD, minister budownictwa Barbary Blidy. Napieralski oznajmił też, że szef Kontrwywiadu Antoni Macierewicz i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. - Władza nie jest bezkarna i musi mieć tego świadomość - podkreślił Napieralski. Politycy SLD krytykowali także politykę zagraniczną obecnej ekipy rządowej. Odpierając stawiane przez liderów SLD zarzuty marszałek Sejmu Ludwik Dorn powiedział, że w Polsce nie ma "zamordyzmu". "Pan Olejniczak i jego koledzy, którzy przecież po wolności chodzą, są najlepszym przykładem, że +zamordyzmu+ nie ma. Ale to traktuję jako żart" - podkreślił. Marszałek Sejmu dodał, że polska polityka zagraniczna odnotowała w ostatnim czasie szereg sukcesów. - Owszem, można nas krytykować w polityce zagranicznej, za to, czy za tamto, ale mówienie o bankructwie polityki zagranicznej jest całkowitym odrywaniem się od faktów - ocenił. Krytyką na krytykę odpowiedział szef klubu PO Bogdan Zdrojewski. Według niego negatywna ocena Platformy, jaką przedstawił Olejniczak, pozwoliła przykryć pustkę programową SLD. Komentując zarzuty wobec swojej partii Zdrojewski oznajmił, że "nie zgadza się nawet w odniesieniu do przecinków w tym wystąpieniu". Natomiast zdaniem senatora PiS Andrzeja Mazurkiewicz sobotnie obrady konwencji SLD obrazują "starą strategię, że najlepsza obroną jest atak". W ocenie Mazurkiewicza, język, którym posługuje się Olejniczak jest językiem propagandy nienawiści i zmierza donikąd. Komentując konwencję SLD politolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Wawrzyniec Konarski ocenił, że krytyka PO przez Olejniczaka wzmacnia radykalne, antykomunistyczne skrzydło w PO - reprezentowane przez Jana Rokitę. Tymczasem "jedyne, co w najbliższych 2-3 latach może spotkać lewicę, to nie samodzielna władza, a współrządzenie, a to wymaga gestów pojednawczych w stronę Platformy" - dodał. Z kolei politolog, dr Marek Migalski uznał atak na PO za przejaw walki lewicy o głosy wyborców przeciwnych PiS i rządowi. "Atak na PO był próbą wepchnięcia Platformy w cień PiS i wykazania wyborcom, że partia ta nie jest żadną opozycją wobec Prawa i Sprawiedliwości" - powiedział. - Znaczy to, że wszyscy wyborcy, niezadowoleni z obecnie rządzącej partii powinni się znaleźć pod skrzydłami nowej partii politycznej, która będzie tworzona wokół Aleksandra Kwaśniewskiego. Liderzy SLD, którzy nie szczędzili ostrych słów koalicji i PO, sami znaleźli krytyków wśród polityków Sojusz w przeszłości odgrywających w partii pierwszoplanowe role. B. sekretarz generalny SLD Marek Dyduch mówił, że na krytyce nie da się daleko pojechać, a gdyby liderom lewicy "zabrać z ust słowa PO i PiS, to niewiele mielibyśmy do powiedzenia". Zarzucał też, że współtworzona przez SLD koalicja Lewica i Demokraci nie ma wciąż programu. Wcześniej w TVN24 Dyduch ocenił też, że dwa lata temu Olejniczak "był wielką nadzieją dla lewicy, ale dzisiaj jest wielkim kłopotem, bo SLD nie wie co z tym fantem zarobić, bo nie wiemy w jakim kierunku idziemy, nie mamy tej precyzji w programie, nie przedstawiliśmy alternatywy". Z kolei zdaniem byłego premiera Leszka Miller, w konstytucji programowej SLD "jest wiele pięknych i dobrych deklaracji, ale głównie w kategoriach dzielenia, a nie stwarzania warunków do sprzyjających rozmów". "Jeśli ktoś mówi tylko o dzieleniu, a nie mówi skąd wziąć na to środki, to jest to lewica sentymentalna" - dodał b. premier. W niedzielę obrady konwencji będą kontynuowane. Ma w nich uczestniczyć b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, który stanie na czele Rady Programowej LiD.