Decyzja ta jest zgodna z rekomendacją szefów PO - Donalda Tuska i Jana Rokity. Oznacza to, że gabinet Marcinkiewicza będzie musiał szukać poparcia u LPR, Samoobrony i PSL. "Rada Krajowa uważa, że jednopartyjny rząd PiS pozbawiony większości parlamentarnej nie rokuje nadziei na dobre rządzenie. Jest to rząd słaby i bezsilny, skazany na współpracę z Samoobroną. PO nie udzieli mu wotum zaufania" - głosi przyjęta niemal jednogłośnie uchwała. Rada Krajowa wybrała też Rokitę na wiceprzewodniczącego partii. Spośród 171 delegatów biorących udział w głosowaniu 150 opowiedziało się za kandydaturą Rokity, 19 było jej przeciwnych i oddano dwa głosy nieważne. Tusk: PiS szło po władzę, by się nią nasycić Tusk przekonywał zebranych na Radzie Krajowej PO, że Platforma "przystąpiła z najlepszą wolą do rozmów z liderami PiS nad utworzeniem koalicji", ale rozmowy te "zostały zerwane przez Jarosława Kaczyńskiego i innych liderów PiS nie dlatego, że ugrupowania nie były w stanie dojść do porozumienia w szczegółowych sprawach, ale dlatego, że strategią PiS jest stworzenie układu politycznego, którego filarami mają być PiS, Samoobrona, LPR i PSL". Jak dodał, warunki PO były "odrzucane w tych samych godzinach, kiedy nasz partner PiS uznał za sposobne i właściwe wybranie Leppera na wicemarszałka". Tusk powiedział też, że Platforma "bez entuzjazmu - bo nie do takiej roli przygotowaliśmy wielu ludzi - musi zbudować skuteczną opozycję". Jak powiedział Tusk, zgodnie z wolą PiS pierwszymi decyzjami zarówno w Sejmie jak i Senacie było "powiększenie urzędniczej puli" - zwiększenie liczby wicemarszałków obu Izb. - Dla mnie to był pierwszy znak, że tak naprawdę PiS szło po władzę nie po to, aby zrealizować przedwyborcze zapowiedzi, ale po to, aby władzą nasycić własne ugrupowanie - ocenił lider PO. Jak zaznaczył, PO musi "wyraźnie wytłumaczyć Polakom, że władza oparta na takim PiS jakie dziś poznajemy, na Samoobronie, na PSL i LPR, to władza, która może dysponować dużą większością, w parlamencie, ale dla PO nie będą do przyjęcia". Rokita: to rząd skazany na żebranie głosów Z kolei Jan Rokita jest przekonany o "głębokiej szkodzie" i "stracie dla kraju", z jaką mamy - według niego - obecnie do czynienia na skutek niemożności zawiązania układu politycznego oraz rządu, jaki został obiecany Polakom. Rokita powiedział na posiedzeniu Rady Krajowej PO, że Polacy głosowali na Platformę związaną porozumieniem koalicyjnym z PiS oraz na PiS związane układem politycznym z PO. - Polacy chcą rządu, który da szansę na poprawę rzeczywistości, a nie rządu, który brnie w nieuchronny kryzys - ocenił polityk PO. Mówiąc językiem prawdy - podkreślił Rokita - trzeba mówić o smutnym dla polityków przesłaniu, o zawodzie sprawionym przez polityków nadziejom milionów Polaków. - Decyzja o tym, że nie powstanie koalicja rządowa PO-PiS nie zapadła w pracach zespołów eksperckich, ale była wynikiem politycznego wyboru Jarosława Kaczyńskiego - ocenił Jan Rokita. - W momencie, kiedy przerwano rozmowy eksperckie między PO i PiS istniał nierozwiązany spór w kwestiach naprawy polskiej legislacji, naprawy finansów publicznych, ograniczenia kosztów pracy, decentralizacji państwa i służby zdrowia - wyliczał Rokita. - Ten impas można było jednak przełamać - ocenił. Jarosław Kaczyński i liderzy PiS - mówił Rokita - postanowili podjąć próbę odebrania godności Platformie, upokorzenia jej. - Próbowano "wyznaczyć" miejsce Donaldowi Tuskowi, ja sam usłyszałem, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w moich rękach może służyć do chronienia przestępców - powiedział. - Dzisiaj nie ma już o czym mówić - skwitował Rokita niedoszłą koalicję PO-PiS. Skrytykował "śmieszne nawoływania" PiS, żeby Platforma się nawróciła. - To niezwykły teatr, który przekracza granice dobrego smaku - uważa Rokita. Zdaniem Rokity, koncepcja wymyślona przez Jarosława Kaczyńskiego wiedzie nieuchronnie w ślepą uliczkę. - Polską nie da się rządzić żebrząc o głosy, a rząd Marcinkiewicza jest skazany na tego rodzaju żebractwo - ocenił polityk PO. - Wspieranie słabego, idącego w kryzys, nieporadnego rządu mniejszościowego Kazimierza Marcinkiewicza byłoby całkowicie bez sensu - ocenił Rokita. - Nikt rozumny tego rządu dzisiaj wspierać nie będzie, ponieważ ten rząd przyniesie Polsce kryzys i nic więcej - powiedział Rokita. - Na ten kryzys musimy być przygotowani, musimy mieć gabinet cieni i rzetelny program. Nad tym trzeba teraz rzetelnie popracować - podkreślił niedoszły wicepremier. Koalicja jeszcze możliwa? Według Tuska i Rokity, decyzja Rady Krajowej nie oznacza definitywnego końca możliwości stworzenia w przyszłości przez PiS i PO koalicji. - Nie przecinamy ostatecznie możliwości czy szansy na przygotowanie koalicji PO i PiS, ale oczywiście na warunkach, które wyrastają z zasad i poszanowania partnera - powiedział Tusk dziennikarzom. Podkreślił, że PO może rozmawiać poważnie, ale "nie o koalicji z Andrzejem Lepperem i Jarosławem Kaczyńskim, tylko o zrównoważonej uczciwej koalicji PO i PiS". - Jeśli pojawią się takie warunki, jeśli Jarosław Kaczyński otrzeźwieje politycznie to będziemy mogli wrócić do takiej rozmowy, może za tydzień, może za miesiąc, może za rok - nie wiem, to nie ode mnie zależy - dodał Tusk. Jak zaznaczył, jego partia będzie w opozycji twarda, ale na pewno nie zapiekła. Według Rokity, jeśli PiS przedstawi PO rzetelną i uczciwą propozycję podzielenia się władzą i stworzenia wspólnego rządu, to Platforma będzie gotowa do tego, by o niej rozmawiać. - Ale to nie jest temat dnia dzisiejszego. Na dziś jest tak, że Jarosław Kaczyński idzie tą drogą, którą sam wybrał a naszą odpowiedzią jest wotum nieufności dla mniejszościowego i pozbawionego szans rządu Kazimierza Marcinkiewcza - podkreślił polityk PO. W jego opinii, jeśli jednak 10 listopada rząd Marcinkiewicza nie uzyska w Sejmie wotum zaufania, a PiS wykaże dobrą wolę, to Platforma może usiąść do rozmów. W odpowiedzi szef PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że "oferta wobec PO jest sformułowana i cały czas leży na stole". - Nie bardzo rozumiem, o co tutaj chodzi - jeżeli Platforma chciałaby rozmawiać, mogłaby te rozmowy rozpocząć w każdej chwili - dodał. Pytany, czy PiS byłoby gotowe spełnić postulat PO i wycofać z prezydium Sejmu szefa Samoobrony Andrzeja Leppera, Kaczyński odparł, że "tego rodzaju warunki to nauczyciel może stawiać dziecku w szkole".