Zdaniem dra Annusewicza środowa decyzja PO o przyciągnięciu znaczących postaci z PiS i lewicy nie powinna dziwić, ponieważ partia ta od lat uprawia "politykę transferową", wciągając na swoje listy bardzo znane osoby z ugrupowań, które są w stosunku do niej opozycyjne. Politolog przypomniał, że wcześniej do PO przeszli m.in. Joanna Kluzik-Rostkowska, Bartosz Arłukowicz, Józef Pinior i Antoni Mężydło. Annusewicz powiedział, że celem takich działań Platformy jest pokazanie, że jest to partia otwarta i ma "szeroko rozpostarte skrzydła zagarniające nie tylko polityków, ale też sympatyzujących z tymi politykami wyborców". Politolog zaznaczył jednak, że "są pewne granice wiarygodności w tej polityce transferowej". Ocenił, że najbardziej kontrowersyjne jest poparcie kandydatury Ludwika Dorna, który był ministrem spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS. "Był tym +złym+ ministrem, który chciał brać lekarzy w kamasze i (...) używał pojęcia +wykształciuchy+ w odniesieniu do inteligencji. Był tym, z czym Platforma walczyła i na walce z czym wygrała później w 2007 r. wybory" - przypomniał politolog. "Platforma raczej dzisiaj szuka sposobów na pozyskanie elektoratu nowego, aniżeli na odzyskanie tego, który popierał ją w 2007 czy 2011 r." - ocenił politolog. Jego zdaniem wyborcy, którzy odeszli od PO mogą poprzeć Nowoczesną Ryszarda Petru lub Zjednoczoną Lewicę. "To jest raczej ruch obliczony na zdobycie wyborców nielubiących PiS-u, ale takich, którzy wcześniej nie rozważali też głosowania na Platformę" - dodał. Rada Krajowa PO zatwierdziła w środę listy kandydatów do Sejmu oraz kandydatury do Senatu. Ludwik Dorn zajmie drugie miejsce listy PO w wyborach do Sejmu w okręgu radomskim (nr 17), a niedawny szef SLD Grzegorz Napieralski jest popieranym przez PO kandydatem do Senatu w okręgu 98. w woj. zachodniopomorskim. Trzecią osobą, która dołączyła w środę do "drużyny PO" jest Michał Mazowiecki - syn pierwszego niekomunistycznego premiera po 1945 r. Tadeusza Mazowieckiego.