Rolnik, którego sprawę opisał program "Interwencja" w telewizji Polsat, pomocy w znalezieniu nabywcy na swoje warzywa szukał ze względu na duże koszty ich produkcji. Sięgnęły one bowiem ok. 150 tys. zł, z czego za same nasiona mężczyzna zapłacił jedynie 20 tys. - Urosły zbyt fikuśne, pokrzywiły się jak robale i podkowy. Zdrowe są, po dwukrotnych badaniach, ale nikt tego nie chciał kupić. Żadna z przetwórni, z którymi mam kontakt. Do mechanicznej obróbki też się nie nadawały - powiedział w środę Polsat News Mieczysław Miszczak. Jak dodał, kilka dni po reportażu "Interwencji" zrobił się szum. - Od razu się odezwały duże firmy, wstępnie jest po uzgodnieniach i towar będzie sprzedany. Zadowolenie jest takie, że koszty się zwrócą. Zysku nie będzie, ale straty też - wyjaśnił rolnik w rozmowie z "Polsat News". "Przeciwdziałanie marnowaniu żywności" Buraki kupi Lidl. "Jako społecznie odpowiedzialna firma, wierzymy, że przeciwdziałanie marnowaniu żywności to jedno z naszych najważniejszych zadań. (...) O sprawie Pana Mieczysława Miszczaka dowiedzieliśmy się z mediów. Zgłosiliśmy się od razu do rolnika z propozycją zakupu niedoskonałych warzyw. Wierzymy, że klienci mimo to wykorzystają buraki w kuchni i w ten sposób wspólnymi siłami unikniemy zmarnowania buraków" - przekazała Aleksandra Robaszkiewicz, szefowa do spraw komunikacji i CSR sieci. Rolnik z ponad 20-letnim stażem początkowo planował wyrzucić ponad tysiąc ton buraków, które wyrosły krzywe, m.in. w kształcie znaków zapytania. Mieczysław Miszczak mógł stracić przez to kilkaset tysięcy złotych, a z ziemi utrzymuje całą rodzinę. Złożył reklamację do producenta nasion, ale jego przedstawiciel zapewnia, że nie ma podstaw do jej uwzględnienia. Jak relacjonowała 5 stycznia "Interwencja" mężczyzna ma ok. 50 hektarów ziemi, w tym roku nastawił się na uprawę buraków. Zdecydował się na nasiona z Holandii. Liczył, że urosną mu piękne warzywa. Niestety zamiast podłużnych buraków, urosły krzywe. W sumie ponad tysiąc ton. - Są krzywe, takie znaki zapytania, różności, dziwactwa. Jak dwa się złoży, to wychodzi takie ładne serce. Mam podpisaną umowę z odbiorcą, ale towar musi spełniać normy - mówił pan Mieczysław. Krzywe buraki - Wszystkie buraki są krzywe. Nie nadają się do odbioru: ani do handlu na marketach, ani do przetwórni. Powinny być prostej jakości w kalibrze od 3 do 6 centymetrów. Mamy umowę do sieci marketów na poszczególne miesiące i dostawy tego buraka. Nie wiem, jak to będzie, jeśli chodzi o ewentualne kary - tłumaczył Piotr Galent, odbiorca warzyw. Pan Mieczysław przekonuje, że problemem są nasiona, inni rolnicy mają ten sam problem. - Byłem przerażony, jak zaczęliśmy go na jesieni zbierać, ponieważ praktycznie 90 proc. tego buraka jest pokrzywione - potwierdził Jakub Kubiak, rolnik. - Nasiona to promil poniesionych kosztów. 20 tysięcy zł zapłaciłem za opryski, a energia, podlewanie - drugie dwadzieścia. Czworo ludzi półtora miesiąca to tylko kopało i sortowało. Samo to, a paliwa ile! Koszt to będzie jakieś 150 tysięcy zł - mówił pan Mieczysław. Rolnik winą za straty poniesione w tym sezonie obarcza firmę produkującą nasiona. W połowie grudnia złożył reklamację. Zasady reklamacji nasion - W nasionach można reklamować tylko i wyłącznie siłę kiełkowania, czyli w okresie po wysiewie, można zareklamować czystość nasion i trzecią rzecz, którą można reklamować, ale to tylko gdyby zaistniała taka sytuacja, gdyby te buraki były żółte lub białe, moglibyśmy określić, że to jest błąd w nasionach. Nie można reklamować samych plonów - mówił Przemysław Opioła, dyrektor zarządzający firmą Rijk Zwaan w Polsce.