Warszawa właśnie zaciągnęła 220 milionów złotych kredytów. W planie jest już następnych 380 milionów. Obecnie zadłużenie stolicy sięga prawie 40 procent dochodów. Zagrożenie zbliżenia się do granicy 60 procent nastąpi w roku 2008. Po 2010 zadłużenie będzie spadać - optymistycznie zakłada wiceprezydent Warszawy Sławomir Skrzypek. Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha uważa, że zmniejszenie zadłużenia jest możliwe tylko w jeden sposób: - Jeżeli samorząd będzie spłacał długi i nie będzie chciał wchodzić w nowe, to będzie musiał zasadniczo zmniejszyć wydatki na funkcjonowanie bieżących gminy. Znaczy to, że gmina będzie musiała zabrać pieniądze szpitalom, pomocy społecznej, szkołom i policji. Obecne władze Warszawy zapowiadają, że do tego nie dojdzie. Łatwo jednak mówić kiedy wiadomo, że kto inny będzie rządził miastem za kilka lat. Wśród miast wojewódzkich Wrocław ma jeden z najwyższych długów - prawie 846 milionów złotych kredytu. To stanowi prawie 49 procent rocznego budżetu miasta. Skarbnik Miejski Wrocławia Maciej Bluj zapewnia, że dług nie wpływa na normalne funkcjonowanie Wrocławia: Bankrutem - przynajmniej teoretycznie - jest gmina Brzozie w Kujawsko-Pomorskiem. Mimo zadłużenia musi jednak spełniać swoje zadania. Musi funkcjonować urząd gminy, szkoły. I tak jest. W praktyce więc potężny dług gminy nie jest na razie dla mieszkańców szczególnie uciążliwy. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest w porządku. Zamiast przeznaczać dochody gminy na inwestycje, niezbędne remonty czy zakupy, pieniądze idą na spłatę długów. To oznacza, że Brzozie do czasu wyjścia z kryzysu zatrzymało się w rozwoju. Wójt gminy Mieczysław Jętczak, liczy jednak w tej sytuacji na pomoc państwa. Szacuje, że bez pomocy z zewnątrz, oszczędzanie w Brzoziu może potrwać nawet 15 lat. Są jednak i takie miasta wojewódzkie, które nie tylko nie mają długów - ale mają też nadwyżkę budżetową. Tak jest w przypadku Katowic. Tam nadwyżka wynosi 45 milionów złotych. Pochodzą one głównie z niewykorzystania rezerw inwestycyjnych: