W ostatnim czasie akcję billboardową i spotową podjęły m.in. PiS i SLD. Politycy tych partii podkreślają jednak, że to akcja informacyjna. PiS od tygodnia emituje w radio i TV spoty, w których m.in. krytykuje działania rządu Donalda Tuska. Częścią kampanii są też billboardy ukazujące szefa PiS i podpisane "Premier Jarosław Kaczyński - Czas na odważne decyzje". SLD z kolei wywiesił w całej Polsce billboardy z wizerunkiem m.in. szefa Sojuszu Grzegorza Napieralskiego i wiceszefowej partii Katarzyny Piekarskiej oraz adresem strony internetowej, na której można znaleźć nowy program ugrupowania. Czaplicki zapewnił, że PKW "może i będzie monitorować wydarzenia związane z tymi działaniami". Przypomniał, że w poniedziałek PKW wydała komunikat, w którym odniosła się do tego typu aktywności. - PKW w swoim stanowisku przypomniała obowiązujące przepisy prawne. Dotyczy to zarówno partii politycznych, jak i osób pełniących funkcje publiczne. PKW stwierdziła, że podmioty te nie mogą prowadzić kampanii informacyjnej, która zawiera elementy agitacji wyborczej - powiedział. Zwrócił uwagę, że zgodnie z obowiązującą ordynacją wyborczą kampania wyborcza rozpoczyna się z dniem zarządzenia wyborów. Jak zaznaczył, "w opinii PKW to, co się obecnie dzieje zawiera elementy agitacji i dlatego PKW nazwało te działania tak zwaną kampanią informacyjną". W ocenie PKW - powiedział Czaplicki - prowadzi to do naruszenia prawa wyborczego. - Zwłaszcza przepisów dotyczących sposobu pozyskiwania, wydatkowania przez komitety wyborcze środków na kampanię wyborczą, a także przepisów dotyczących limitu wydatków na kampanię wyborczą - powiedział. Jak zaznaczył, "elementy te będą przedmiotem badań PKW po wyborach". Czaplicki zapowiedział, że PKW będzie m.in. pod tym kątem analizować sprawozdania finansowe zarówno komitetów wyborczych, jak i partii politycznych. Komitety wyborcze są zobowiązane do złożenie w PKW sprawozdania finansowego w terminie 3 miesięcy od dnia wyborów; partie polityczne muszą to zrobić do końca marca każdego roku. - Zgodnie z przepisami prawa PKW może żądać wyjaśnień od składających sprawozdanie, a także zwracać się do organów administracji publicznej o pomoc. Na pewno z tych mechanizmów PKW będzie korzystała - zaznaczył Czaplicki. Jak powiedział, "najostrzejszą konsekwencją byłoby odrzucenie sprawozdania komitetu wyborczego, jak i ewentualnie partii politycznej, a to oznaczałoby utratę subwencji z budżetu państwa". - Obecnie PKW jedynie przypomniała o obowiązującym prawie - dodał Czaplicki. Dopytany, czy PKW będzie sięgała do tej najostrzejszej sankcji, odparł: - Skoro w tej chwili PKW powiedziała, że to, co się dzieje obecnie, nie ma charakteru czystej kampanii informacyjnej, ale zawiera elementy agitacji wyborczej, będzie to brane pod uwagę przy rozpatrywaniu sprawozdań. - Problem naruszenia prawa wyborczego już jest, natomiast ewentualne konsekwencje tego problemu będą badane w okresie późniejszym, czyli po złożeniu przez komitety wyborcze i partie polityczne sprawozdań finansowych - podkreślił. - PKW przedstawiła publicznie swoje stanowisko, które dotarło do partii politycznych. Piłeczka leży teraz po ich stronie, czy podporządkują się stanowisku komisji, czy też będą trwały przy opinii, że to jest czysta kampania informacyjna. PKW nie ma w tej chwili innych środków oddziaływania na partie - powiedział Czaplicki.