"Uważam, że nie należy podnosić rąk za umową, jeśli nie zostaną wyjaśnione wszystkie wątpliwości dotyczące poszanowania praw obywatelskich i swobody słowa. Mój apel jest skierowany do posłów PE wszystkich partii" - powiedział w sobotę w Krakowie dziennikarzom Kowal. Dodał, że wszyscy europarlamentarzyści w swoich grupach politycznych powinni naciskać, by grupy te nie poparły ACTA i zadawać pytania instytucjom europejskim o proces negocjacyjny. "Nasz głos w PE to głos, który powinien odpowiadać woli obywateli. Nie powinniśmy podnosić rąk za inicjatywami, które pomimo słusznych intencji budzą liczne wątpliwości i stawiają pod znakiem zapytania prawa obywateli krajów członkowskich UE" - napisał w liście Kowal. Poinformował, że na Facebooku i Twitterze zamieścił wzór pisma oraz adresy internetowe europosłów, by organizacje społeczne i internauci przyłączyli się do akcji naciskania na posłów PE. Kowal zapytał, "czy Komisja akceptuje ten sposób negocjowania z wyłączeniem zasady jawności i transparentności". Paweł Poncyljusz podkreślił, że PJN nie jest za ograniczaniem wolności w internecie. "Ale też rozróżniamy wolność w internecie od po prostu kradzieży własności intelektualnej. Zdajemy sobie sprawę, że wraz z całą dyskusją o ACTA nie można uchylać się od dyskusji o tym, by prawa własności nie były narażane" - powiedział. Według niego "jest absurdem, że domagamy się, żeby można było kraść w internecie czyjąś twórczość, ale jest też absurdem to, o czym się słyszy, że USA wystąpiły z wnioskiem o ukaranie młodego człowieka, który na swojej stronie wskazał adres, pod którym można obejrzeć jakiś film". 1 marca br. w Parlamencie Europejskim ma się odbyć tzw. wysłuchanie dotyczące ACTA. ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), czyli porozumienie przeciw obrotowi podróbkami, to umowa handlowa mająca na celu wzmocnienie ochrony własności intelektualnej głównie w stosunkach handlowych między państwami na całym świecie. Pojęcie własności intelektualnej dotyczy także internetu, gdzie masowo publikowane są nielegalne treści. Do ACTA ma przystąpić UE. By Unia była związana umową, musi zostać podpisana i ratyfikowana przez wszystkie państwa członkowskie. Polska, wraz z 21 państwami UE - z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii - podpisała dokument 26 stycznia. W ramach ratyfikacji mają być w Polsce przeprowadzone szerokie konsultacje społeczne. Zgodę na przystąpienie do umowy musi wydać także Parlament Europejski, a ostateczną decyzję o zawarciu umowy będzie musiała podjąć Rada UE. Treść umowy i brak konsultacji nad jej projektem wywołały protesty internautów i ataki na strony internetowe urzędów państwowych. Przeciwnicy ACTA wskazują m.in. na artykuł 27 p. 4, który - według nich - umożliwia wydanie na żądanie np. organizacji zarządzającej prawami autorskimi, w trybie administracyjnym, a nie sądowym, danych osoby, co do której zachodzi tylko domniemanie naruszenia praw autorskich. Krytykowane jest też to, że w świetle dokumentu posiadaczem prawa jest nie tylko twórca, ale również organizacja zarządzająca prawami. Organizacje zarządzające prawami autorskimi natomiast, wskazując na przykłady kradzieży własności intelektualnej w internecie, zdecydowanie opowiadają się za przyjęciem ACTA. Argumentują, że umowa zapewni przede wszystkim silniejszą ochronę interesów majątkowych polskich twórców i wydawców poza granicami Unii Europejskiej. W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk stwierdził, że "w momencie, kiedy uzyskam dzięki konsultacjom, debatom, przekonanie, że nie należy tego robić (ratyfikować ACTA - PAP), nie skierujemy tego do ratyfikacji". "Jeśli w czasie tej debaty argumenty nie wystarczą, żeby nas przekonać do odstąpienia od ratyfikacji, skierujemy to do ratyfikacji" - wyjaśniał Tusk. Jak podkreślił, po podpisaniu porozumienia międzynarodowego rząd kieruje do Sejmu projekt ustawy o jego ratyfikacji, a w przypadku ACTA, do czasu aż wszystko będzie wyjaśnione, to się nie stanie.