Kowal powiedział na sobotniej konferencji prasowej, że projekt uchwały zobowiązuje rząd "do natychmiastowego zastosowania odpowiednich procedur prawnych, które bez zbędnej zwłoki prowadziłyby do zakupu odpowiednich samolotów do dyspozycji rządu". - Chcielibyśmy zaapelować do Jarosława Kaczyńskiego, do Grzegorza Napieralskiego, do Waldemara Pawlaka - wystąpmy w tej sprawie jeszcze raz przed wyborami (...). Niech to będzie ten jeden punkt, w którym wszyscy po katastrofie się zgadzamy - oświadczył Kowal. - Żeby nie było tak, że po takiej katastrofie, straciwszy tylu kolegów z Sejmu, pójdziemy na wybory nie załatwiając ani tej jednej sprawy - podkreślił. Według Kowala, nowe samoloty służyłyby nie tylko najważniejszym osobom w państwie, ale też Polakom, których trzeba na przykład ewakuować z niebezpiecznego regionu świata. - Skoro stać na to Billa Gatesa, skoro stać bogatych obywateli Polski (...), to stać na to również Polskę jako państwo - powiedział. - Jeżeli ktoś ma poukładane w głowie i ma sumienie, to uważam, że powinien za tym zagłosować - podkreślił Kowal. W opinii Kowala, polska władza nadal nie wyciągnęła wniosków z katastrofy smoleńskiej. - Dlaczego urzędnicy i najwyżsi przedstawiciele państwa, a także Polacy ewakuowani z zagranicy latają samolotami ciągle tymi samymi, ciągle z nieprzetłumaczoną instrukcją? Czy może jest tak, że instrukcja do F-16 też może nie jest przetłumaczona na polski? - pytał Kowal. - Polska miała być krajem zmodernizowanym, a powoli staje się krajem lotniczych katastrof. Pamięć dobrego, wspaniałego polskiego lotnictwa może być niebawem zamieniona na strach przed polskim samolotem, przed polskimi samolotami - mówił. Projekt uchwały ma być złożony do Sejmu w najbliższy poniedziałek. Przed wyborami mają odbyć się jeszcze trzy posiedzenia Sejmu. W ocenie PJN ostatnie dwa lata pokazały, że władza nie poradziła sobie z problemami, jakie spadły na nasz kraj. Politycy tej partii zapowiedzieli też, że w swoim programie zamieszczą projekt ustawy określającej procedury działania państwa w nadzwyczajnych sytuacjach, np. podczas katastrofy lotniczej, ale również podczas klęsk żywiołowych. Obecnie w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego po katastrofie smoleńskiej pozostał jeden Tu-154M Lux, który od połowy stycznia jest gotów do lotów z VIP-ami, a także cztery samoloty Jak-40, trzy M-28 Bryza - które jednak nie mogą przewozić np. prezydenta czy premiera - oraz śmigłowce Mi-8, Sokół i Bell 412. Jako samoloty dyspozycyjne dla osób pełniących najwyższe funkcje w państwie służą obecnie dwa wyczarterowane od PLL Lot samoloty Embraer 175. Umowę na Embraery podpisano latem 2010 r. na maksymalnie cztery lata (koszt 25 mln zł rocznie). W 2012 r. kończy się okres zdolności użytkowej czterech Jaków. MON pełni w postępowaniu przetargowym jedynie rolę operatora i kupi samoloty według konfiguracji uzgodnionej przez kancelarie.