Rostowski ocenił podczas debaty w Parlamencie Europejskim na temat kryzysu euro, że Europa jest dziś w niebezpieczeństwie, a jeśli rozpadnie się strefa euro, to i UE tego szoku długo nie przetrwa. Przywołał też swą niedawną, prywatną rozmowę z "prezesem wielkiego polskiego banku", pracującym w ministerstwie za czasów transformacji w Polsce. Miał on mu powiedzieć, że po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, "rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej". I - jak mówił minister - ten prezes banku dodał, że "poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA". "Jeśli (minister) chce wyjeżdżać do Stanów Zjednoczonych, czy gdziekolwiek indziej, cieszę się z tego powodu, im szybciej tym lepiej" - komentował na konferencji prasowej w Sejmie wypowiedź Rostowskiego szef klubu PJN Paweł Poncyljusz. "Mam taki apel: jeżeli pan, panie ministrze, rozważa zieloną kartę albo wyjazd gdziekolwiek, jakąkolwiek emigrację - to proszę się nie krępować, proszę pakować walizki i wyjeżdżać, czym prędzej opuszczać fotel ministra finansów, bo to dla nas, naszych dzieci, naszych wnuków będzie jak najlepsze rozwiązanie" - mówił. Poseł PJN Wojciech Mojzesowicz ironizował: "Jestem po żniwach, to sfinansuję bilet w jedną stroną". "Kupimy jeszcze panu ministrowi Rostowskiemu bilet w jedną stronę, żeby nie rozmyślił się potem na tej emigracji" - wtórował mu Poncyljusz. Według niego, jeśli minister Rostowski, "który jest magiem od polskich finansów publicznych od czterech lat i mówił, że się nic nie stało, teraz mówi o zielonej karcie dla swoich dzieci, to powinno być dla wszystkich Polaków jasnym sygnałem: nigdy więcej nie głosujcie na Platformę Obywatelską". "Dlatego że będziecie mieli takich magów w ministerstwie finansów, którzy najpierw będą wam opowiadali, jaka to jest zielona wyspa, a na koniec z tego zielonego zostaje tylko zielona karta w Stanach Zjednoczonych" - oświadczył polityk.