zmieniła zdanie i nie zamierza publikować tego raportu. - Nie będziemy tego publikować. Odechciało mi się. Po analizie rządowych kart kredytowych obraz jest tak żałosny i straszny, że nie chcę nim straszyć - cytowało słowa Pitery "Metro". - Na tej publikacji straciłby w oczach Polaków wizerunek wszelkiej władzy. Sama minister powiedziała dziś, że jest to informacja wyrwana z kontekstu. - To jest połowa zdania. Ja powiedziałam to zdanie, że cała ta akcja była komentowana jako odwet obecnej władzy na poprzedniej, ponieważ chodzi o skalę tych wydatków. Pieniądze publiczne były przeznaczane na codzienne wydatki, jak żywność, kosmetyki, taksówki a nawet był przypadek kupna biżuterii - powiedziała minister. - Uznałam, że nie chcę budzić takich emocji i pokażę przepisy, które będą zmieniane. Przygotowuję informację, która będzie opublikowana - dodała. Dokument przygotowany przez Julię Piterę na zlecenie premiera Donalda Tuska, miał ujawnić szczegółowe wydatki ze służbowych kart kredytowych, których używali - zdaniem Pitery także do prywatnych celów - ministrowie PiS, Samoobrony i LPR.