W toczącym się od lutego br. przed Sądem Okręgowym w Warszawie procesie cywilnym Kamiński - dotknięty słowami minister w kancelarii premiera Donalda Tuska o "nielegalnych działaniach" Biura - żąda od niej przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny. Pitera, która wnosi o oddalenie pozwu, zapowiedziała, że wystąpi do sądu o uzyskanie "dokumentów, o których istnieniu wie, choć nie są w jej dyspozycji". 17 grudnia będą zeznawać jej świadkowie: b. szef MSWiA w rządzie PiS Janusz Kaczmarek i członek speckomisji Janusz Zemke (Lewica) - na "okoliczność prawdziwości jej słów". Szef CBA kwestionuje wypowiedzi medialne Pitery o jej podsłuchiwaniu, opóźnianiu przez CBA z powodów politycznych zatrzymania b. ministra sportu Tomasza Lipca oraz o niezgodnych z prawem działaniach CBA w aferze gruntowej i w sprawie b. posłanki PO Beaty Sawickiej. W grudniu 2007 r. Kamiński w liście do premiera Donalda Tuska zaprzeczał, by CBA działało niezgodnie z prawem. Pozwał wtedy Piterę, a także złożył przeciwko niej prywatny akt oskarżenia. Pitera uważa, że ma dowody na nielegalne działania i nie chce mówić o ugodzie. Pitera zeznała, że w wywiadach dla "Polityki" i w programie "Forum" TVP mówiła "o przynajmniej dwóch przypadkach niezgodnego z prawem wyraźnie politycznego działania CBA". Powołała się na sprawę Lipca (co do której sejmowa komisja śledcza ds. nacisków ma - jak powiedziała "dowody na prawdziwość tych podejrzeń) oraz Sawickiej (Pitera przypomniała, że legalność tej akcji CBA bada poznańska prokuratura). Pitera dodała, że rożne nieprawidłowości CBA są dziś w sumie przedmiotem dziesięciu śledztw prokuratur w całej Polsce. Wniosła, by sąd wystąpił o informacje wobec ośmiu z nich. Mówiąc o podsłuchiwaniu jej samej, oparła się na tym, że "niektórzy politycy PiS publicznie powoływali się na fakty, o których nie mogli się dowiedzieć w inny sposób, jak od służb podsłuchujących rozmowy telefoniczne". Podkreśliła, że nie precyzowała, by to właśnie CBA ją podsłuchiwało. - Pozew traktuję zatem jako odezwanie się nożyc po uderzeniu w stół - dodała. Powiedziała też, że zarzuty nadużyć odnosiły się do całego "niedemokratycznego układu" za rządów PiS. - Chodziło o zbiorowe, niewłaściwe, a w licznych przypadkach bezprawne, postępowanie całego obozu rządzącego - oświadczyła. - Moralnie i politycznie możemy mówić o, w pewnym sensie zbiorowej, odpowiedzialności "grupy trzymającej władzę"; powód był bez wątpienia jej członkiem - mówiła Pitera. - Dlatego mógł być objęty moją krytyką, realizowaną w najlepiej pojętym interesie kraju - dodała. Po wygłoszeniu swego oświadczenia Pitera odmówiła, "na obecnym etapie procesu", odpowiedzi na pytania strony powodowej i sądu. "- Sąd po raz pierwszy spotyka się z takim podejściem - powiedziała sędzia Małgorzata Kuracka. Podyktowała też do protokołu, że pozwana "bez zezwolenia sądu zajęła swoje miejsce" (zeznając, stała na miejscu dla świadków pośrodku sali sądu). Reprezentujący Piterę mec. Jerzy Naumann tłumaczył, że "sposób realizowania obrony" zależy od pozwanej, która nie ma w ogóle obowiązku stawiać się w sądzie. Dodał, że sąd nie pouczył pozwanej, iż nie może ona siadać bez zezwolenia. Pełnomocnicy powoda oświadczyli, że skoro pozwana stawiła się, to nie powinna odmawiać odpowiedzi na pytania sądu - choć zarazem przyznali, że sąd nie ma sposobu na "zdyscyplinowanie pozwanej". Kamiński, który chciał zadawać Piterze pytania, powiedział PAP, że "mieliśmy do czynienia z pokazem niesłychanej arogancji przed sądem i myślę, że sąd weźmie to pod uwagę". Dodał, że jej zeznania to "kompletny absurd". Szef CBA oświadczył, że wciąż czeka na decyzję premiera na dostęp do tajnego raportu Pitery nt. CBA (Tusk mówił, że Kamiński powinien mieć możliwość zapoznania się z raportem). Pitera odmówiła sądowi odpowiedzi na pytanie, dlaczego raport utajniono, powołując się na ustawę o ochronie informacji niejawnych.