O tym, że Pitera korzysta z tajnej ochrony napisał w środę "Dziennik." Według gazety, ochrona została minister przyznana, gdy w grudniu 2007 r. spłonęło jej prywatne auto zaparkowane pod warszawskim mieszkaniem. Jak powiedział Pawełczyk, takie informacje mają charakter niejawny. - Z uwagi na specyfikę tego typu działań policji, jeżeli podejmujemy, czy nie podejmujemy decyzje o ochronie określonej osoby, jest to konkretny komunikat, który jest odczytywany przez osoby mogące tę informację wykorzystać - wyjaśnił. Samochód Pitery (minister ds. walki z korupcją) spłonął 2 grudnia 2007 r. na warszawskim Mokotowie. Po ugaszeniu pożaru strażacy początkowo oceniali, że mógł on być wywołany samozapłonem instalacji elektrycznej w silniku. Policyjni eksperci ustalili jednak, że auto mogło być podpalone. Potwierdziły to opinie dwóch biegłych z zakresu pożarnictwa i elektryki samochodowej. Zdaniem jednego z nich, przyczyną pożaru było "płomieniowe zewnętrzne podpalenie", drugi stwierdził natomiast, że znaleziona w pobliżu auta tkanina mogła być nasączona benzyną. W KSP do wyjaśnienia tej sprawy powołano specjalną grupę operacyjno-śledczą z policjantami z wydziałów kryminalnego, dochodzeniowo-śledczego, do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw oraz z warszawskiego CBŚ. Śledztwo w tej sprawie przedłużano dwukrotnie, ostatnio do 28 czerwca. Prokuratura i policja sprawdzali, czy był to chuligański wybryk (w Warszawie dochodziło wcześniej do podobnych incydentów), czy umyślne działanie osób "wrogo nastawionych" do minister. Prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie w czerwcu 2008 r. Do czasu nadania depeszy nie udało się uzyskać komentarza Pitery w sprawie jej ochrony.