zaznaczyła, że "byłoby lepiej, aby CBA i Prawo i Sprawiedliwość uzgodnili wreszcie stanowisko w kwestii oceny tego dokumentu". - Albo jest to nic nie wart zbiór informacji, albo też dokument, którego ujawnieniem nawet w części powinna zająć się prokuratura - powiedziała. Z kolei pytana o tę sprawę w TVN24 odpowiedziała: "ja nie jestem prokuratorem, niech prokuratura oceni, kto ma rację". Dodała, że ma nadzieję, iż może "liczyć na wsparcie najbardziej wytrwałego wnioskodawcy o udostępnienie raportu, czyli Rzecznika Praw Obywatelskich". Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA poinformował, że szef CBA złoży do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa ujawnienia tajemnicy państwowej przez Julię Piterę. Jej raport o CBA ujawnia chronione prawem dane osobowe dwojga inspektorów Biura. Według niego, raport powtarza wielokrotnie formułowane przez Piterę pomówienia i zawiera "dywagacje luźno lub wcale niezwiązane z Biurem", których źródłem są głównie publikacje prasowe, "osoba długotrwale lecząca się psychiatrycznie" i "były funkcjonariusz przegrywający spory sądowe z Biurem". Odnosząc się do tej informacji Pitera powiedziała: "walka o wiarygodność dywagacjami na temat stanu zdrowia bliżej nieokreślonych osób, nie buduje zaufania do jakiejkolwiek instytucji państwa". Zaznaczyła też, że w raporcie nie ma ani jednej sformułowanej przez nią tezy. Sejmowa komisja śledcza musi odpowiedzieć, czy CBA oddziaływało na politykę - głosi odtajniony raport Pitery. Według niego, CBA zaczęła działalność bez "kluczowych aktów wykonawczych" i bez osób "znających pragmatykę służb specjalnych". Premier Donald Tusk przed kilkoma dniami wydał polecenie, aby zdjąć klauzulę poufności z raportu. Według mediów, nie odtajniono 11 stron raportu. Pitera mówiła wcześniej, że "można część odtajnić; część, która nie naraża na szkodę państwa polskiego".