Jej zdaniem politycy często boją się lub nie potrafią powiedzieć: "Proszę stąd wyjść", "Proszę to zabrać". "Zorientowałam się, że muszę prowadzić swoje biuro poselskie tak, aby wszystko było udokumentowane. Na samym początku sprawiało mi trudność proszenie moich gości o wpisanie się na listę. Dodatkowo, jeżeli ktoś chce mojej pomocy, musi sformułować swoją prośbę na piśmie. Nic nie odbywa się ustnie" - powiedziała. Uważa ona, że ciągle mamy obyczajowość "załatwiania". Jest to zresztą problem nie tylko Polski. "Zawsze będzie tak, że pewna kategoria "biznesmenów" będzie starała się, nawet w najprzyzwoitszym kraju świata, pójść na skróty. Rzecz polega na tym, czy polityk, do którego zgłaszają się tego typu osoby, zniechęca, czy wręcz ich do tego zachęca" - powiedziała Julia Pitera. Jej zdaniem, mimo wszystko sporo zmieniło się na korzyść pod tym względem. Więcej w "Polska The Times".