- dowiedziała się "Gazeta Krakowska". - Do mojego biura poselskiego zwrócili się nauczyciele z tej szkoły, wskazując na nieprawidłowości w zarządzaniu placówką - wyjaśnia Pitera. Po jej interwencji szkołę skontrolowali wizytatorzy z krakowskiego kuratorium. Stwierdzili, że w liceum dochodziło do licznych nieprawidłowości przy zatrudnianiu nauczycieli i ocenianiu uczniów. Pitera spowodowała też, że do akcji wkroczyła inspekcja pracy. Końcowy raport trafił właśnie do starostwa powiatowego, prokuratury oraz kuratorium oświaty. Przed sądem w Wadowicach dyrektor będzie musiał wyjaśnić, dlaczego - jak stwierdziła PIP - nie wypłacał terminowo pensji nauczycielom, wypowiadał umowy o pracę nauczycielom mianowanym niezgodnie z prawem, nie potwierdził na piśmie zawartych z nimi umów o pracę oraz nie ujawnił wypadku przy pracy jednego z pracowników technicznych. Ostatni zarzut to dopuszczenie "pracownika technicznego do wykonywania pracy niesprawną wiertarką udarową". Dyrektorowi grozi grzywna do 30 tys. złotych. Po zawiadomieniu inspektorów prokuratura ma zająć się także "uporczywym i złośliwym naruszaniem praw pracowniczych przez dyrektora placówki". W tej chwili prokuratura prowadzi już śledztwo w sprawie fikcyjnych lekcji w szkole. - Postawiliśmy Janowi S. zarzuty wielokrotnego fałszowania dzienników lekcyjnych. Dyrektor wpisywał do nich, że odbył lekcję, a w tym samym czasie był np. w Warszawie. Kwota, jaką dzięki fałszowaniu dzienników miał wyłudzić dyrektor, to... 135 zł. Pracę liceum nadzoruje starostwo. W powiecie rządzi koalicja PiS-PO. Wicestarosta Mirosław Nowak mówi, że trudno odwołać dyrektora, który nie został prawomocnie skazany. - Podejrzenia nie zostały potwierdzone nawet aktem oskarżenia. Śledztwo ciągnie się już ósmy miesiąc i nie może się skończyć - przekonuje. Dyrektor twierdzi natomiast, że nie jest zmęczony pracą w szkole. - Nie zamierzam z niej odchodzić, jakby niektórzy chcieli. Będę się bronić w sądzie - mówi Jan S. Co o zamieszaniu wokół swojej szkoły myślą uczniowie? Listę zarzutów inspekcji pracy powiesili w toalecie szkolnej. Niedawno przed szkołą ulepili sympatycznie wyglądającego bałwana, dorobili mu wąsa na wzór dyrektorskiego i podpisali z imienia i nazwiska - czytamy w "Gazecie Krakowskiej".