Rostowski odniósł się do wypowiedzi europosła PiS, wiceszefa komisji rolnictwa i rozwoju wsi w PE Janusza Wojciechowskiego, który poinformował, że w PE trwa debata nad raportem dotyczącym przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej."Wczoraj do tego raportu wnieśliśmy poprawkę w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, która wyraźnie mówi o tym, że PE wzywa do wprowadzenia równych dopłat" - podał, oceniając, że jeżeli ta poprawka zostanie przyjęta przez PE, to będzie to "milowy krok na drodze do wyrównania dopłat". Tymczasem według Rostowskiego, "równy podział", o którym mowa w poprawce, "w żadnym sensie nie oznacza wyższego podziału tych środków dla rolnictwa polskiego". "I na pewno brytyjscy torysi będą się tego twardo trzymali" - powiedział. "W obecnym brzmieniu kompromisowym, tym, który został przyjęty przez komisję rolnictwa PE, ust. 45 raportu brzmi: Parlament Europejski wzywa do sprawiedliwego podziału płatności w ramach wspólnej polityki rolnej i nalega, by był on sprawiedliwy zarówno wobec rolników z nowych, jak i ze starych państw członkowskich" - powiedział minister finansów. "To był ten ustęp, tak jak go przyjęła komisja, łącznie z posłami PO, SLD, PSL i - jeśli się nie mylę - także PiS" - podkreślił Rostowski, który wziął udział w konferencji prasowej sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Zdaniem ministra "równy podział" w interpretacji torysów będzie oznaczał, że francuskim, niemieckim, holenderskim rolnikom "zmniejszy się te środki wspólnej polityki rolnej, a polskim rolnikom, polskiemu rolnictwu i polskiej wsi nie da się ani jednego euro więcej". "Tak się dzieje niestety w polityce europejskiej, jak się gra powyżej swojej klasy" - podsumował Rostowski. "Jak następnym razem spotkam pana ministra finansów Wielkiej Brytanii (George'a) Osborne'a, to powiem, mu, że jestem pełen podziwu dla sposobu, w który - można powiedzieć - wymanewrował swoich kolegów z PiS" - powiedział Rostowski. Szef resortu finansów, komentując inne słowa Wojciechowskiego, ponownie podkreślił, że to właśnie torysi chcą otworzyć rynek europejski na pełną konkurencję ze strony krajów, które są poza UE, co byłoby - według ministra - oczywistym zagrożeniem dla polskich rolników. Jak dodał, starał się być ostrożny w swojej ocenie współpracy PiS z torysami, wymieniając tylko producentów cukru i zbóż. "Jeżeli pan Wojciechowski uważa, że także jest zewnętrzne zagrożenie - jestem gotów z nim się zgadzać - dla polskich rolników ze strony producentów spoza Europy w sektorach takich jak: wieprzowina, (...) truskawki, to ja mogę z nim się zgodzić" - zaznaczył. Kaczyński: Rostowski szkodzi stosunkom polsko-brytyjskim Kandydat PiS oświadczył, że "ataki" Rostowskiego w związku ze współpracą brytyjskiej Partii Konserwatywnej z PiS w Parlamencie Europejskim szkodzą stosunkom polsko-brytyjskim. Jest to reakcja na wtorkową wypowiedź Rostowskiego, że likwidacja jednolitych unijnych płatności obszarowych dla rolnictwa to program brytyjskich torysów, sojuszników Kaczyńskiego w Parlamencie Europejskim. Rostowski pytał, dlaczego prezes PiS podczas poniedziałkowego spotkania z brytyjskim premierem Davidem Cameronem nie zapytał go o radykalny plan reformy wspólnej polityki rolnej UE. Prezes PiS mówił w środę, że "w imię źle rozumianych interesów kandydata na prezydenta" atakuje się ważne państwo, które nie ma z Polską sprzecznych interesów i w którym żyje przeszło milion Polaków. "I jednocześnie mówi się przy tym nieprawdę, nieprawdę i jeszcze raz nieprawdę" - oświadczył. Kaczyński ocenił, że stosunki PiS z brytyjską Partią Konserwatywną opierają się na "bardzo dobrej relacji partnerskiej". "Myślę, że panie i panowie z PO mogą tylko marzyć o takiej relacji z chadecją niemiecką, która dominuje Europejską Partię Ludową" - powiedział. Z kolei kandydat PO zachęcał w środę rano, by każdy, kto 4 lipca będzie poza domem, wziął zaświadczenie i zagłosował. "To proste" - przekonywał Komorowski, który sam pobrał zaświadczenie o prawie do głosowania poza miejscem zameldowania. Jak mówił na briefingu przed Urzędem Dzielnicy Warszawa Śródmieście, sam zamierza głosować w Maćkowej Rudzie. Jak dodał, wcześniej zawsze głosował w Warszawie, jednak tym razem chce skorzystać z ciszy wyborczej, a także odpocząć przed wieczorem wyborczym. Żona kandydata PO Anna Komorowska odwiedziła w środę Żnin (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie - podczas spotkania z kobietami - wyraziła opinię, że in vitro to "sprawa sumienia każdego człowieka i każdy w swoim sercu powinien to rozważyć", a parytety można by wprowadzić na próbę. W środę wrócił też temat listu premiera Donalda Tuska sprzed kilku dni, który szef rządu skierował do żołnierzy w sprawie systemu emerytur służb mundurowych. Poseł PiS Jarosław Zieliński ocenił, że pismo to jest elementem kampanii wyborczej. List premiera, w którym dementuje on spekulacje dotyczące szybkich zmian w systemie emerytalnym służb mundurowych, jest obecnie przekazywany do 100 tys. żołnierzy, 150 tys. funkcjonariuszy podległych MSWiA - policjantów, BOR i PSP - oraz całej Służby Więziennej. "Jest to wyraźny element kampanii wyborczej. (Treść listu) zaprzecza faktom, które miały miejsce w ciągu czasu, kiedy PO jest przy władzy (...). Dopiero w kampanii wyborczej premier Tusk zmienił zdanie (ws. systemu emerytur mundurowych), a dotąd jego ministrowie (...) dążyli do tego, by go zmienić na niekorzystny dla funkcjonariuszy i niekorzystny dla bezpieczeństwa" - powiedział Zieliński na konferencji prasowej w Sejmie. Także podczas konferencji w Sejmie wiceszef Komisji Infrastruktury Janusz Piechociński (PSL) zaapelował do przyszłego prezydenta o "objęcie szczególną troską" kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego w naszym kraju.