W poniedziałek wieczorem Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło dziewięciu kandydatów do komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Są nimi: Łukasz Cięgotura, Sławomir Cenckiewicz, Michał Wojnowski, Marek Czeszkiewicz, Przemysław Żurawski vel Grajewski, Marek Szymaniak, Arkadiusz Puławski, Andrzej Kowalski i Andrzej Zybertowicz. PiS zgłosiło kandydatów. Prof. Chwedoruk: Musieli coś zrobić Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego pytany był na antenie Polsat News o to, czy zaskoczyła go zaprezentowana przez partię rządzącą lista. Jak przyznał, nie jest zaskoczony "w najmniejszym stopniu". - PiS musiało coś zrobić, ponieważ jednym z czynników legitymizujących tę partię była sprawczość, a debaty z ostatnich dni na temat tego, czy powstanie ta komisja, czy nie, raczej nie służyły tej legitymizacji - zaznaczył Chwedoruk. Dodał również, że "nikt spoza bardzo wąsko pojętej prawicy i jej otoczenia intelektualnego nie będzie chętny do wejścia do tej komisji". Według Chwedoruka powodem miałby być "oczywisty podtekst polityczny oraz trudność wybronienia istnienia komisji i jej formuły". - Na liście tych członków znajdziemy takie osoby, które były związane ze światem nauki, ale od dawna sympatyzowały i były w kręgu oddziaływania PiS oraz osoby o różnych drogach zawodowych, mniej rozpoznawalne dla opinii publicznej, nie odgrywające tak wielkiej roli w polityce, ani pewnie w innych obszarach życia społecznego - kontynuował na antenie Polsat News politolog. W ocenie profesora ze zgłoszenia kandydatów przez partię rządzącą "politycznie niewiele z tego wynika". - Jest to dokładnie to, czego wypadało się spodziewać, kiedy PiS sam siebie niejako postawił pod ścianą z terminem wskazania kandydatów - zaznaczył. Komisja ds. badania wpływów rosyjskich "orężem w kampanii wyborczej" Chwedoruk został również zapytany o zasadność powoływania komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Jego zdaniem trudno byłoby wybronić istnienie tejże komisji, zarówno pod względem politycznym, jak i prawnym. - Sam pomysł badania wpływów jakiegoś państwa jest absolutnie zaskakujący. Jeśli coś to przypomina z historii, to niechlubny epizod makkartyzmu w USA (...) - mówił. - Odmowa ze strony środowisk opozycyjnych, bez względu na ich proweniencje delegitymizuje zupełnie sens istnienia takiej komisji i zapewne będzie ona w większym stopniu orężem w kampanii wyborczej. Od czasu do czasu, takie komunikaty, jak dzisiejszy, będą miały absorbować opinię publiczną, w miejsce tematów, które mogłyby być dla rządzących mniej wygodnymi - zaznaczył. Prof. Chwedoruk: Niemal wszyscy wszystkim zarzucają prorosyjskie sympatie Politolog podkreślił również, że, w jego opinii, "bez względu na wynik wyborów, mimo tak dziwacznego i silnego zarazem umocowania prawnego komisji" odkryła ona cokolwiek, bo "trudno sobie wyobrazić, żeby cokolwiek w takim kształcie prawnym i o takich celach" mogła wykryć coś, co wiąże się z bezpieczeństwem państwa. W stronę Chwedoruka padło również pytanie o to, czy w jego ocenie prace komisji będą miały wpływ na kampanię i nadchodzące wybory parlamentarne. Profesor krótko skwitował: - Najmniejszej. - W polskiej polityce antyrosyjska retoryka i to na długo przed atakiem na Ukrainę podległa inflacji. Niemal wszyscy wszystkim zarzucają prorosyjskie sympatie bądź działania na rzecz Federacji Rosyjskiej. To tak naprawdę nie wpływa na sondaże, doszło do swoistego znieczulenia opinii publicznej. Generalnie nie przynosi to raczej splendoru Polsce na zewnątrz - rozwinął. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!