Policja zatrzymała we wtorek kilkudziesięciu młodych ludzi protestujących przeciwko zamknięciu trybun stadionu miejskiego w Białymstoku. Kilkunastu z nich ukarano mandatami, przeciwko 23 toczy się postępowanie o wykroczenia. Kibiców zatrzymano przede wszystkim pod zarzutem demonstracyjnego okazywania w miejscu publicznym lekceważenia narodu polskiego, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnych organów (chodziło przede wszystkim o obraźliwe okrzyki pod adresem premiera Tuska), ale również za używanie nieprzyzwoitych słów lub posiadanie niebezpiecznych narzędzi (jeden z zatrzymanych miał nóż) w czasie uczestnictwa w zgromadzeniu. Zdaniem PiS policja wykazała się w tej sprawie "oczywistą nadgorliwością". - Kibice protestujący w Białymstoku (...) zostali zatrzymani przez policję tylko i wyłącznie dlatego, że wykrzykiwali hasła nieprzychylne dla rządu. Naprawdę przypomina to najgorsze czasy PRL - mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej Mariusz Kamiński (PiS). Z kolei były minister sprawiedliwości, wiceprezes PiS Zbigniew Ziobro pytał, czy premier "czuje się tak bardzo dotknięty i czy jego majestat tak bardzo ucierpiał, że należy zatrzymywać ludzi za to, że głoszą hasła niekorzystne dla rządu". Kamiński dodał, że "premier, który ponoć ma tak duży dystans wobec siebie, powinien wyjść i publicznie powiedzieć, co o tym wszystkim sądzi i czy obraża się za tego 'matoła'". Jednym z haseł protestujących kibiców było: "Donald matole, twój rząd obalą kibole". Rzecznik PiS Adam Hofman stwierdził z kolei, że przed kilkudziesięciu laty Tusk był "stadionowym szalikowcem". - Te metody ze stadionów jak widać zostały mu do dziś, dziś toczy sobie swoją wojenkę z kibicami w całej Polsce - dodał. Przekonywał, że PiS jest za ściganiem bandytów, którzy łamią prawo na stadionach i przypomniał, że jego partia złożyła projekt ustawy zaostrzający kary za przestępstwa stadionowe. Rzecznik rządu Paweł Graś podkreślił, że decyzje co do sposobu interwencji każdorazowo podejmuje policja. Zdaniem Grasia rząd coraz skuteczniej walczy ze "stadionowym bandytyzmem", ale - jak zastrzegł - nie z kibicami. - Mieliśmy świadomość, że w tej walce będziemy mieli i oponentów i zwolenników; szkoda, że partia mająca w nazwie "prawo i sprawiedliwość" nie zalicza się do zwolenników takiej walki - powiedział rzecznik rządu.