Polecenie założenia teczek wydał sam prezes PiS tuż po przegranych wyborach prezydenckich. - Trafiają do nich wszystkie wypowiedzi dotyczące sytuacji wewnątrz partii. Zarówno te z telewizji i mediów centralnych, jak i z gazet lokalnych. Sytuacja jest o tyle absurdalna, że, gdy jedna wypowiedź jest cytowana przez różne media, do teczki trafiają wydruki ze wszystkich portali i wycinki ze wszystkich gazet. Dzięki temu niektórzy dorobili się już naprawdę pękatych teczek - twierdzi jeden z informatorów "Wprost". Najgrubszego dossier na razie dopracowali się ponoć Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyljusz, Elżbieta Jakubiak i Zbigniew Girzyński. Z ustaleń "Wprost" wynika, że z teczek czasem korzysta sam Jarosław Kaczyński. To na ich podstawie wypominał Poncyljuszowi wpis na Twitterze, w którym poseł stwierdził: "Kongres potwierdził schyłek. Szkoda PiS-u". Z teczki Elżbiety Jakubiak skorzystał natomiast podejmując decyzję o jej zawieszeniu. Stało się to m.in. za słowa: "Tylko w czasach komunistycznych nie wolno było dyskutować, dziś ludzie mają poglądy i głośno o nich mówią i nawet lider popełnia błędy".