We wtorek na posiedzeniu klubu PiS Girzyński został odwołany ze stanowiska sekretarza klubu. Oprócz Girzyńskiego z prezydium klubu zostali odwołani też: Małgorzata Sadurska oraz Krzysztof Tchórzewski; oni jednak stracili swoje funkcje w związku z objęciem stanowisk w administracji państwowej (odpowiednio w Kancelarii Premiera oraz Ministerstwie Gospodarki). Nowym sekretarzem klubu PiS został Arkadiusz Czartoryski; Girzyński pozostał członkiem prezydium klubu. Spekulacje w mediach wzbudził fakt, że Girzyński nie uczestniczył we wtorkowym posiedzeniu klubu, na którym został odwołany (przebywał w tym czasie za granicą). Ponadto został on odwołany w głosowaniu jawnym (po tym, jak wniosek o głosowanie tajne nie zyskał większości) oraz przy udziale mniej niż połowy członków klubu (tj. przy braku kworum). Regulamin klubu parlamentarnego PiS mówi, że w przypadku braku kworum na posiedzeniu klubu nie mogą być podejmowane uchwały dotyczące wyboru władz klubu, a wybory do władz przeprowadza się w głosowaniu tajnym. Sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński zapewnił, że w klubie PiS nie ma żadnego rozłamu, czy buntu. - To tylko i wyłącznie spekulacje medialne. Wymiana sekretarza klubu to naturalna sprawa - podkreślił. Jego zdaniem, Kuchciński - jako szef klubu - ma pełne prawo dobierać sobie najbliższych współpracowników i po prostu z tego prawa skorzystał. Jak dodał, w trakcie głosowania nad odwołaniem Girzyńskiego nie został złamany regulamin klubu ani procedury. Brudziński zaznaczył też, że Kuchciński - jako szef klubu - ma bardzo trudne zadanie, ponieważ - jak ocenił - kieruje klubem zrzeszającym "silne osobowości, ludzi o wyrobionych poglądach i umiejętnościach twardej walki". Spekulacjom mediów zaprzeczył też zdecydowanie poseł PiS Jacek Kurski. - Jesteśmy jak jedna pięść, jak dwa płuca tego samego organizmu - zapewnił Kurski. Jak dodał, klub PiS jest spójny. Przyznał jednocześnie, że lepiej by było, aby głosowanie w sprawie odwołania Girzyńskiego zostało przeprowadzone w obecności zainteresowanego.