- W dziedzinie zdrowia od początku roku mamy festiwal chaosu, bałaganu i zaniechań ze strony rządu - tak inicjatywę PiS uzasadnił rzecznik partii Adam Hofman. Szef sejmowej komisji zdrowia Bolesław Piecha (PiS) zarzucił ministrowi zdrowia, że "zalegitymizował knot prawny, jakim jest ustawa refundacyjna", zamiast ją znowelizować. - Uważamy, że jest współodpowiedzialny za powstały bałagan. Próba przerzucania odpowiedzialności na "czarnego luda", czyli koncerny farmaceutyczne, a to na lekarzy, a to na aptekarzy, a to na stowarzyszenia pacjentów naszym zdaniem jest demagogią i zwykłym nadużyciem - mówił Piecha. Szef klubu PO Rafał Grupiński zapowiedział w rozmowie z PAP, że Platforma będzie bronić Arłukowicza. - Naszym zadaniem jest wspierać zmiany, które mają poprawić sytuację pacjentów. Wspieramy reformy, wspieramy naszych ministrów. Będziemy oczywiście bronić ministra - zapewnił. Zdaniem Grupińskiego należało się spodziewać, że opozycja będzie chciała wykorzystać silny opór środowiska - głównie lekarskiego - wobec zmian. Ocenił też, że Arłukowicz "robi to, co jest dzisiaj możliwe do zrobienia". Również koalicyjne PSL stanie po stronie ministra. Rzecznik Stronnictwa Krzysztof Kosiński powiedział PAP, że wniosek jest "zbyt daleko idący na tym etapie pracy nowego ministra zdrowia". - Opozycji zależy na tym, by kolejki w aptekach wydłużały się, bo wtedy będzie mogła zorganizować kolejną konferencję. Ale konferencjami prasowymi nie rozwiąże się żadnych problemów w służbie zdrowia - ocenił Kosiński. Jego zdaniem za zamieszanie po wprowadzeniu ustawy refundacyjnej nie jest bezpośrednio odpowiedzialny Arłukowicz. Poparcie wniosku PiS zapowiada natomiast Solidarna Polska. - Co prawda realizuje on pakiet (ustaw) poprzedniego ministra, ale ponosi odpowiedzialność jako minister za chaos wywołany złą ustawą, a szczególnie sposobem jej wprowadzenia w życie - argumentował w rozmowie z PAP poseł SP Andrzej Dera. Podobne stanowisko zajmuje Ruch Palikota. Jak powiedział rzecznik tego klubu Andrzej Rozenek, posłowie Ruchu podpiszą się pod nim, bo nie mają wyboru. - Z żalem, bo ja osobiście - i myślę, że moi koledzy też - szanujemy Bartosza Arłukowicza za dotychczasowe dokonania, natomiast ta ustawa jest taką kompromitacją, że po prostu wymaga odwołania ministra - powiedział. Ruch Palikota skrytykował Arłukowicza za to, że ustawa refundacyjna była wprowadzana "na kolanie, w pośpiechu", co spowodowało, że lekarze nie mieli możliwości zapoznania się z aktualną listą leków refundowanych. Zarzucił mu też, że okłamuje pacjentów co do skutków jej wejścia w życie. SLD uzależnia swoją decyzję w sprawie wniosku PiS od tego, czy minister zdrowia poprze pomysły Sojuszu dotyczące zmian w ustawie refundacyjnej. Jak powiedział rzecznik partii Dariusz Joński, jeśli Arłukowicz tego nie zrobi, posłowie SLD opowiedzą się za wnioskiem PiS o jego odwołanie. Sojusz chce noweli ustawy refundacyjnej. Proponuje przywrócenie dotychczasowego sposobu wypisywania recept tak, by lekarz nie musiał wpisywać na niej kwoty refundacyjnej. Chce też poprawienia artykułu ustawy dotyczącego odpowiedzialności finansowej lekarzy za wypisanie recepty m.in. niezgodnej z uprawnieniami świadczeniobiorcy. Do odwołania ministra potrzebnych jest 231 głosów. PO i PSL mają łącznie 235 posłów. Wtorek to trzeci dzień protestu pieczątkowego lekarzy. Lekarze z OZZL i Porozumienia Zielonogórskiego w proteście przeciwko przepisom refundacyjnym, które - ich zdaniem - są zbyt restrykcyjne i nakładają na medyków biurokratyczne obowiązki, od Nowego Roku nie określają na receptach poziomu refundacji leku i stawiają pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów pomimo posiadanego prawa do wykupienia leków ze zniżką musi płacić za nie więcej. Protest pieczątkowy oficjalnie poparło kilkanaście Okręgowych Izb Lekarskich; nieoficjalnie prawie wszystkie. Naczelna Rada Lekarska decyzję w tej sprawie ma podjąć w najbliższych dniach. Na środę zaplanowano spotkanie jej przedstawicieli z resortu zdrowia.