W punkcie wyjścia - 13 stycznia - poparcie dla PO wynosiło 46 proc., a dla PiS - 20 proc. Największa różnica dzieliła obie partie w marcu (PO miała 53 proc. a PiS - 18 proc.) oraz w połowie kwietnia (53 do 20). Teraz - w końcu czerwca - krzywa Platformy spada, PiS - wyraźnie rośnie. PO powinna się niepokoić, ocenia socjolog Wojciech Łukowski. Jego zdaniem wysokie poparcie partii Donalda Tuska nie wynikało bowiem z pozytywnej oceny PO, tylko z negatywnej oceny PiS. Ale skoro poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości rośnie, to znak, że ten czynnik przestaje działać, uważa Łukowski. Druga partia rządząca - PSL - ma zaledwie 2-procentowe poparcie, a notowania SLD utrzymują się na poziomie 6 proc., podaje "Rzeczpospolita".