Pytany o doniesienia medialne, zdementowane od razu we wtorek przez polityków PiS, że J. Kaczyński miałby podać się do dymisji z funkcji prezesa PiS, powiedział, że "to bzdura". - Jednemu z moich kolegów coś tam się chlapnęło, dziennikarze to podchwycili, zrobiła się sensacja - stwierdził. W jego ocenie, premier tym różni się od szefa PO , że zamierza po przegranych przez PiS wyborach poddać się weryfikacji partii na planowanym kongresie PiS. Zdaniem Brudzińskiego, "Tuskowi tego dwa lata temu nie stało" i "nie potrafił z godnością przegrać". Brudziński powiedział, że na poniedziałkowym posiedzeniu klubu PiS pojawiły się trzy koncepcje dalszej funkcjonowania partii, ale - jak zastrzegł - o tym będzie jeszcze mowa m.in. na planowanym kongresie partii czy Radzie Politycznej. Pytany, czy prezydent Lech Kaczyński będzie się angażował w działalność opozycyjną PiS powiedział, że "pan prezydent nie jest w tej chwili szeregowym działaczem PiS". - Prezydent jest głową państwa, nie odżegnuje się do swojego zaplecza politycznego i bardzo mu jesteśmy za to wdzięczni, ale proszę nie mieszać głowy państwa do bieżącej polityki - podkreślił. Na pytanie, czy prezydent może wskazywać słabe punkty kandydatur na ministrów, Brudziński odparł, że "prezydent na pewno nie będzie kwiatkiem do kożucha". - Uważam, że prezydent, który jest w równym stopniu odpowiedzialny za to, co się w państwie dzieje, jak kandydat na premiera, ma prawo czuć się odpowiedzialny i ma prawo współdecydowania o tym, kto będzie zajmował stanowiska niezwykle ważne z punktu widzenia interesów geostrategicznych i międzynarodowych naszego kraju - mówił Brudziński. Według niego, PiS jako opozycja poradzi sobie z PO. Jednocześnie przyznał, że "naiwną byłaby wiara", że PiS będzie w stosunku do PO opozycją inną niż Platforma była dla PiS. Zastrzegł jednak, że PiS będzie opozycją twardą, ale merytoryczną. Na pytanie, czy przeprosiny Tuska dla prezydenta, które padły we wtorek w programie "Kropka nad i" w TVN24 otworzą nowy rozdział w kontaktach przyszłego premiera z odparł, że "kuriozalna jest sytuacja, kiedy po wielu miesiącach bardzo agresywnej i niekulturalnej werbalnej walki z prezydentem Tusk wymusił z siebie takie przeprosiny". - Wymuszone, wymiętolone "przepraszam". Dobrze, że padło, ale z drugiej strony pokazuje charakter człowieka, zacietrzewionego i ogarniętego taką jedną wielką potrzebą niczym nieuzasadnionej agresji. Tak odczytuję Tuska i to jego "przepraszam". Ani mnie w tej chwili grzeje, ani ziębi - oświadczył Brudziński. Jak dodał, wolałby raczej od Tuska konkretów dotyczących przyszłego rządu, żeby szef PO "wziął się do roboty i zrealizował ten cud, który nam obiecywał", "a nie chował się przed dziennikarzami, przed opinią publiczną ze swoimi kolegami z PO i knuł przed PSL jak ich oszwabić". Na stwierdzenie, że negocjacje koalicyjne PO z PSL bardzo dobrze idą, Brudziński odpowiedział: "srutututu", potem jednak za to określenie przeprosił. - Działacze PO i PSL tylko przebierają nogami i za chwilę będziemy mieli do czynienia z takim skokiem na stanowiska, jaki był po dojściu do władzy SLD albo po dojściu liberałów - mówił. Według niego, najbardziej dobitnym przykładem tego, jaki jest pomysł PO na cud, jest sprawa Stadionu Narodowego. - Pomysłem PO na cud jest tzw. deweloperka, czyli sprzedać to, co jest najbardziej atrakcyjne w centrum miasta i mówiąc kolokwialnie podzielić kasę - mówił Brudziński. Jego zdaniem, z taką polityką PO za chwilę zmierzą się ci wszyscy, którzy zostali "przez PO oszukani" i "ci którzy zostali przestraszeni PiS-em".