Chodzi o nowelizację ustawy o służbie cywilnej, którą w połowie kwietnia przyjął Sejm. Nowelizacja przewiduje m.in., że w korpusie służby cywilnej i w urzędach państwowych nie będą mogli być zatrudnieni współpracownicy organów bezpieczeństwa z lat 1944-1990. Senat odrzucił ustawę w całości. Ta wróciła do Sejmu. PiS przegrał głosowania w sejmowej komisji, która nieoczekiwanie przychyliła się do przyjęcia stanowiska Senatu, czyli odrzucenia ustawy. Na to się jednak nie zanosi. Z informacji Interii wynika, że dziś po południu ustawa zostanie przegłosowana przez Zjednoczoną Prawicę. - Konsekwentnie będziemy popierać ten projekt - deklaruje w rozmowie z Interią Rafał Bochenek, rzecznik PiS. Niespodzianek nie należy się spodziewać także ze strony koalicjanta, czyli Suwerennej Polski, która w poprzednim głosowaniu razem z PiS poparła projekt ustawy. Przeciw była prawie cała opozycja, w tym także Konfederacja. Lustracja w technicznej ustawie Zapis dotyczący lustracji wszystkich urzędników państwowych od początku budzi ogromne emocje. Zwłaszcza że został dodany do nowelizacji ustawy, która dotyczyła głównie technikaliów takich jak uelastycznienia naboru do służby cywilnej i zmian w systemach czasu pracy. Oliwy do ognia dolała jeszcze niedawna wypowiedź posła PiS Antoniego Macierewicza, który w Telewizji Republika powiedział, że "na szczęście teraz właśnie jest już przygotowana ustawa lustracyjna, która obejmie całą administrację". - Mamy nadzieję, że dzięki temu będziemy mieli gwarancję całkowitego bezpieczeństwa i środowiska agenturalne nie będą mogły wpływać na bezpieczeństwo Polski - powiedział były szef MON. Poprawkę "lustracyjną" do projektu, jeszcze na etapie prac rządowych, zgłosiło MSWiA. Jako powód podano "zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego państwa" w sytuacji podwyższonego zagrożenia w związku z wojną na Ukrainie. Lustracja urzędników to pomysł MSWiA W ocenie ministra spraw wewnętrznych i administracji "osoby, które pracowały albo pełniły służbę w organach bezpieczeństwa państwa w latach 1944-1990 lub były współpracownikami tych organów, nie dają rękojmi rzetelności wykonywanych obowiązków służbowych". - Mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną za naszą wschodnią granicą. Rekomendacja MSWiA do wprowadzenia takich, a nie innych przepisów, nie wzięła się znikąd - tłumaczy w rozmowie z Interią Paweł Herniak, poseł PiS, wiceszef sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. Dariusz Nowak, dyrektor generalny w MSWiA wypowiadał się w podobnym tonie, wskazując na kontekst wojny w Ukrainie. - To są byli funkcjonariusze służby bezpieczeństwa i tajni współpracownicy - wskazywał podczas prac w sejmowej komisji. Dodawał też, że analogiczne przepisy są obecne w ustawie o służbie zagranicznej i Krajowej Administracji Skarbowej, więc chodzi o rozszerzenie i ujednolicenie tego, co już funkcjonuje. Lustracja. Lewica krytycznie - To druga dekomunizacja - odpowiada w rozmowie z Interią Wacław Szczepański z Lewicy, przewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji. - Ta ustawa obejmuje wszystkich, którzy już raz poddali się lustracji, złożyli oświadczenia lustracyjne, zostali zweryfikowani i mogli pracować. Teraz ci sami ludzie z automatu zostaną wyrzuceni z pracy w ciągu 30 dni, bez odprawy - mówi. Nowe przepisy mówią, że w służbie cywilnej i urzędach państwowych nie będzie mogła być zatrudniona żadna osoba, która w okresie od 22 lipca 1944 roku do 31 lipca 1990 roku pracowała lub pełniła służbę w organach bezpieczeństwa państwa lub była współpracownikiem tych organów w rozumieniu przepisów tzw. ustawy lustracyjnej. To zaś oznacza, jak czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy, "niemożność kontynuowania stosunków pracy osób już zatrudnionych, wypełniających powyższe przesłanki, oraz wyklucza zatrudnienie takich osób w przyszłości". - Każdy bierze odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Dotąd rzeczywiście było tak, że po złożeniu oświadczenia lustracyjnego można było nadal pracować, teraz się to zmieni - przyznaje poseł PiS Paweł Herniak. W toku prac nad nowymi przepisami pojawiły się wątpliwości co do jej konstytucyjności. Podczas prac w sejmowej komisji zwracał na to uwagę m.in. Radosław Iłowiecki, legislator Kancelarii Sejmu. Powoływał się na orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie i wypracowany przez TK standard lustracyjny, który mówi, że sama współpraca nie zamyka obywatelowi drogi do pełnienia funkcji publicznej, zamyka ją kłamstwo lustracyjne, czyli złożenie fałszywego oświadczenia lustracyjnego. - Analogiczne przepisy zostały przeprowadzone i funkcjonują w stosunku do pracowników służby zagranicznej oraz Krajowej Administracji Skarbowej. Jeśli tam nie było problemu z ich konstytucyjnością, to dlaczego w tym wypadku miałoby być inaczej - odpiera te zarzuty poseł Herniak. Poseł Szczepański z Lewicy podkreśla jednak, że wątpliwości prawnych jest więcej. Wymienia tu choćby fakt, że pracę ma stracić każdy urzędnik, który współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL, bez względu na zajmowane stanowisko. - I to nawet jeśli pracownik został już zweryfikowany i przez ostatnich dwadzieścia parę lat pracował bez zastrzeżeń. Nie ma znaczenia, czy zajmuje kierownicze stanowisko czy jest szeregowym urzędnikiem. Wniosek dla tych ludzi jest taki, że niepotrzebnie się przyznawali, bo gdyby tego nie zrobili, to być może teraz uniknęliby zwolnienia. Nie wszystkie dokumenty są przecież zachowane w IPN - wskazuje. Lustracja może dotyczyć 40 tysięcy osób - Ale każdy z nich, nawet szeregowy pracownik, ma dostęp do informacji i jakiś, nawet jeśli minimalny, wpływ na politykę państwa - odpowiada poseł Herniak, powołując się na argumentację resortu spraw wewnętrznych i administracji. Wedle wyliczeń rządu IPN będzie musiał sprawdzić około 40 tysięcy osób zatrudnionych w urzędach, w tym ok. 22 tysiące członków korpusu służby cywilnej oraz ok. 18 tysięcy urzędników państwowych i innych pracowników urzędów. Nie ma jednak szacunków dotyczących tego, ile z tych osób może stracić pracę i jaki ubytek personalny będzie to stanowiło dla całości korpusu służby cywilnej. - Przedstawiciel IPN powiedział mi, że może chodzić o 3 tysiące osób, bo tyle złożyło pozytywne oświadczenia lustracyjne, ale mimo próśb oficjalnej odpowiedzi na piśmie z IPN nie dostałem - mówi Interii poseł Wacław Szczepański. Jeśli Zjednoczona Prawica zdecyduje dziś o odrzuceniu wniosku Senatu, ustawa trafi na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Kamila Baranowska