mówi o kolegach, którzy nie przyszliby na piątkowe głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu. - Posłowie mają świadomość, że w takim momencie musimy być razem, inaczej powiedzą: nie jestem z wami - mówi. PiS szykuje się na to głosowanie niczym na ważną bitwę - pisze gazeta. Suski porównuje nawet swoich klubowych kolegów do superzdyscyplinowanej armii. - To wojsko o najwyższym morale w tym parlamencie - zauważa. Mimo tak wysokiej oceny członków partii wyznaczono kary za opuszczenie głosowania. Jak dowiedziała się "Rz", za niezdyscyplinowanie grozi utrata miejsca na liście wyborczej. "to nie kara, tylko mówienie o ewentualnych konsekwencjach" - zaznacza Suski. , lider LPR, od tygodnia powtarza, że w Sejmie nie znajdzie się 307 posłów gotowych skrócić swoją kadencję. Jego zdaniem posłowie PiS, PO i SLD z tylnych ław boją się, że ponownie do Sejmu nie wejdą i dlatego w ogóle nie przyjdą na to głosowanie. Podobne obawy powodują, że także PO zapowiada ukaranie posłów, którzy nie zjawią się na głosowaniu, choć partia zastrzega, że nie będą tak surowe jak w PiS - posłowie zapłacą nawet do 1000 zł kary - czytamy w "Rzeczpospolitej".