Według działaczy warszawskiego , we wtorek do Markowskiego - pracownika Dzielnicowego Biura Finansów Oświatowych - zadzwonił Żbikowski z propozycją, która zakładała, że w zamian za nieobecność radnego PiS na najbliższej sesji rady dzielnicy, zostanie mu przedłużona umowa o pracę. Obecna wygasa z końcem roku. Nieobecność radnego PiS na sesji miała pomóc w przełamaniu pata związanego z wyborem wiceburmistrzów Ochoty. Na czwartkowej konferencji Markowski podkreślił, że jego głos był decydujący, bo na poprzedniej sesji nie został wybrany zarząd dzielnicy ze względu na podział głosów - 11 osób było za, 12 przeciw. Szef warszawskiego PiS Wojciech Dąbrowski uważa, że cała sprawa jest bulwersująca. - Z niepokojem przyglądamy się temu, co się dzieje w mieście, jakie metody przyjęła PO - mówił. Jak dodał, "takich metod jeszcze nikt w polityce nie stosował". Z kolei szefowa warszawskiej Platformy Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że jest wysoce wątpliwe, by taka propozycja ze strony mogła paść. - Znam osobiście pana Żbikowskiego i nie wydaje mi się, żeby mógł coś takiego zrobić - podkreśliła.