Komisja Europejska poinformowała w ubiegłym tygodniu, że zażąda od Polski zwrotu 79,9 mln euro z funduszy na rozwój obszarów wiejskich. Komisja uważa, że w latach 2007-2010 kontrola wniosków o unijne wsparcie dla gospodarstw niskotowarowych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej, była niewystarczająca. Wojciechowski, który jest europosłem PiS, powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że rozmawiał z urzędnikami KE zajmującymi się sprawą nałożonej na Polskę kary. Jak mówił, z rozmów wynika, że "sprawa powinna być znana polskiemu rządowi od czterech lat". - Cztery lata temu, w 2009 roku był audyt i pojawiły pierwsze zastrzeżenia Komisji. Potem długo trwały rozmowy między Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa a Komisją Europejską. Na końcu była procedura mediacyjna. Skończyło się tak, że Komisja podjęła decyzję o nałożeniu tej kary - powiedział Wojciechowski. "Kompromitujący fakt dla rządu" Zaznaczył, że główny zarzut KE dotyczy wad systemu kontroli w Polsce. Przekonywał jednocześnie, że "z całą pewnością dotyczy to lat późniejszych niż 2004-2006" (kiedy rządził PiS ). Jego zdaniem "kompromitujący dla rządu" jest fakt, iż minister rolnictwa nie wiedział o tak poważnym problemie istniejącym od czterech lat. Wojciechowski ocenił, że jedyną drogą dla Polski jest teraz skarga do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. - Widzę sporą szansę przynajmniej na istotne zmniejszenie tej kary - zaznaczył. Według niego, jeśli kara zostanie utrzymana, będzie ona potrącona z przyszłych wydatków na Wspólną Politykę Rolną, zatem - jak mówił - "zapłaci wieś". Z kolei poseł Waldemar Sługocki (PO) z sejmowej komisji ds. UE ocenił w rozmowie, że należy jeszcze próbować rozmawiać na ten temat z Komisją Europejską. -W mojej ocenie procedura odwoławcza na poziomie Komisji Europejskiej nie została jeszcze zamknięta. Skoro nie została jeszcze wydana decyzja, to powinniśmy jeszcze rozmawiać z KE i przedstawić nasze racje związane z wdrażaniem planu rozwoju obszarów wiejskich - powiedział polityk PO. Sługocki podkreślił ponadto, że wsparcie gospodarstw niskotowarowych było w planie rozwoju obszarów wiejskich realizowanym w latach 2004-2006. Zaznaczył jednak, że Komisja Europejska musiała wyrazić zgodę co do takiej formy wsparcia, jak i sposobu przepływu środków finansowych. - Mało tego, cały system musiał być akredytowany przez Komisję Europejską - dodał Sługocki. Zaznaczył też, że "zagadkowe" jest dlaczego Polska miałaby oddać aż 79,9 mln euro, czyli blisko 10 proc. puli środków przeznaczonych dla gospodarstw niskotowarowych. Minister rolnictwa Stanisław Kalemba zapowiedział w poniedziałek, że strona Polska będzie się odwoływać od decyzji KE. Jak mówił w pierwszej kolejności sprawa trafi do sądu I instancji, a jeżeli będzie to konieczne - także do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Kalemba zaznaczył, że jego resort nie otrzymał jeszcze dokumentów z Komisji Europejskiej. Podkreślił, że dopiero po zapoznaniu się z uzasadnieniem tej decyzji, będzie można podjąć stosowne kroki. Jego zdaniem, KE zanim poda taką informację publicznie, wcześniej powinna powiadomić o tym władze zainteresowanych państw. PiS deklaruje gotowość pomocy rządowi, jeśli ... Według Kalemby chodzi o wnioski składane w latach 2004-2006. Jego zdaniem kara jest za wysoka. Jak mówił, na ten cel było ok. 1 mld euro, czyli kara wynosi 8 proc. puli środków przeznaczonych dla gospodarstw niskotowarowych. Przypomniał też, że Polska nie jest jedynym krajem, w którym KE wskazuje na nieprawidłowości. Rzecznik PiS Adam Hofman zadeklarował we wtorek, że w związku z całą sprawą - jego ugrupowanie jest gotowe pomóc rządowi, ale pod warunkiem, że "premier Donald Tusk przestanie atakować opozycję, a zacznie walczyć o polskie pieniądze". - Wtedy cała nasza frakcja jest do dyspozycji - powiedział Hofman. W ubiegły czwartek premier Donald Tusk napisał na Twitterze: "to nie pierwszy kosztowny błąd naszych poprzedników, za który zapłaci polski podatnik. Kara za lata 2004-06 (...), sugestie dymisji ministra Kalemby są nie na miejscu. Nie on popsuł, on będzie naprawiał". Zdaniem szefa rządu kara, którą na Polskę nałożyła KE, jest zdecydowanie za duża. W ubiegły piątek Tusk zadeklarował, że zrobi wszystko, by sytuacja się nie powtórzyła.