Wiceszef zespołu Jarosław Zieliński zaznaczył podczas czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że przetarg na samoloty rządowe był przygotowany w 2007 roku przez ówczesnego ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego. Zieliński: Szczygło musiał unieważnić przetarg na samoloty, bo... Przetarg jednak - jak podkreślił - musiał być unieważniony przez kolejnego szefa MON Aleksandra Szczygłę. Według Zielińskiego istniały uzasadnione zastrzeżenia do dokumentacji oraz do warunków zamówienia. - Dowiedzieliśmy się, że uczestnicząca przy tym postępowaniu przetargowym organizacja Transparency International odmówiła podpisania dokumentów w tej sprawie. Można sądzić, że nie były one przygotowane w sposób taki, aby ta organizacja mogła uznać to za bezstronne i to firmować - powiedział. Poseł PiS mówił, że zastrzeżenia Szczygły w sprawie warunków zamówienia przygotowanych przez Sikorskiego dotyczyły m.in. tego, że "sprawy małej wagi były podniesione do wysokiej rangi". - Dodatkowa toaleta była wyżej punktowana niż dodatkowy silnik - podał przykład Zieliński. W ocenie posła PiS Szczygło poprawił błędy, które stwierdzono w dokumentacji przetargowej i przygotował postępowanie przetargowe tak, że w 2008 roku kolejny minister obrony narodowej Bogdan Klich mógł wszcząć procedurę. Klich winny? - Można było wszcząć procedurę. Gdyby to zostało podjęte, to w marcu 2010 roku dwa samoloty byłyby zakupione. W kwietniu mogłyby być używane. Niestety minister Klich zaniechał tych działań. Nie można tego tłumaczyć sprawami kryzysu gospodarczego - przekonywał Zieliński. - Nieprzeprowadzenie tego przetargu i niedokonanie tego zakupu spoczywa na obecnym rządzie, a dokładnie na ministrze obrony narodowej Bogdanie Klichu - ocenił Zieliński. Szef zespołu Antoni Macierewicz (PiS) z kolei krytykował rząd PO za to, że remont rządowego samolotu Tu-154 bez przetargu powierzono firmie MAW Telecom, mimo że były także oferty Metalexportu czy Bumaru. Według Macierewicza, spółka ta zdecydowała, że remont będzie wykonany w zakładach w Samarze. - Po raz pierwszy w tych zakładach wtedy w II połowie 2009 roku Tu-154 był remontowany. Przedtem był remontowany w zupełnie innych zakładach. (...) Po tym remoncie okazało się, że nadal występują usterki - powiedział Macierewicz. "Kolejna porcja sensacji" Rzecznik rządu Paweł Graś ocenił zaś konferencję posłów PiS jako "kolejną porcję rzekomych sensacji". - Takie dywagacje można snuć oczywiście w nieskończoność: pewnie wypadku nie byłoby również, gdyby nie było mgły nad Smoleńskiem, wypadku pewnie nie byłoby, gdyby samolot wyleciał punktualnie. My w ten ton polemiki wdawać się z panem Macierewiczem absolutnie nie będziemy - oświadczył w TVN24. Graś podkreślił, że wyjaśnianiem przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem zajmują się prokuratura oraz komisja badająca wypadki lotnicze i rząd jest do dyspozycji tych instytucji; zaś "PiS-owi - zdaniem Grasia - chodzi wyłącznie o polityczną hucpę i polityczny zamęt wokół tej ogromnej rzeczywiście ludzkiej tragedii". - Przykro, że na takie właśnie działanie PiS z Macierewiczem na czele się zdecydowali. No trudno polemizować, skoro już na pierwszej konferencji szef zespołu śledczego PiS-u postawił tezę, że mamy do czynienia ze zbrodnią i wprost polityczną odpowiedzialnością obarczył rząd. W związku z tym należy się przygotować, że tego typu sensacje, konferencje i doniesienia medialne i ustalenia tego zespołu, to jest coś, co będzie nam ubarwiać życie medialne i polityczne przez najbliższe miesiące - mówił Graś. Rzecznik rządu zastanawiał się, "czego boi się PiS, czego boi się Jarosław Kaczyński, czego boi się Antoni Macierewicz". Dodał, że ma wrażenie, iż "mamy cały czas do czynienia z jakimś uderzeniem wyprzedzającym, czy z próbą takiej rozbudowy ilości wątków wrzuconych do publicznej debaty, żeby gdzieś tam ukryć prawdziwe przyczyny, czy prawdziwe ustalenia".