Pierwsze zadanie to założenie jesienią struktur partyjnych w Chicago, bastionie Polonii. Najbliższy cel partii jest jasny: pozyskać głosy polskich emigrantów przed wyborami prezydenckimi w 2010 roku. - Chcemy pokazać, że rządy PO są szkodliwe dla Polaków, nie realizują obiecanego programu, lecz jedynie sprawny PR podporządkowany aspiracjom prezydenckim Donalda Tuska - mówi Brudziński. Szacuje się, że w USA mieszka kilkaset tysięcy Polaków uprawnionych do głosowania. W poprzednich wyborach - w 2005 r. - ówczesny kandydat na prezydenta Lech Kaczyński bardzo dużą przewagą głosów pokonał tu lidera PO Donalda Tuska. W Chicago Kaczyński dostał 75 proc. głosów, a Tusk 19 proc. Ameryka to początek ekspansji PiS na Zachód. W dalszej kolejności mają być: Anglia, Irlandia, Szkocja - miejsca pobytu młodej, w znacznej części wykształconej polskiej emigracji, uważanej za elektorat PO.