Miliardowych wydatków spodziewali się ekonomiści, choć zastrzegają, że w długim terminie może to oznaczać likwidację przestrzeni do większego pobudzania gospodarki, gdy ona mocniej zwolni. Chyba, że obecne działania pomogą ograniczyć prognozowane na ten rok i kolejne lata spowolnienie tempa wzrostu PKB z 5 do 3,5 proc. średniorocznie. W sobotnie przedpołudnie w warszawskiej hali Expo najważniejsze projekty rządzącej Polską od ponad trzech lat koalicji ogłosił prezes PiS Jarosław Kaczyński. I tak: PiS chce zdobyć wyborców oferując 500 zł na każde dziecko już od 1 lipca, planuje zwolnić z 18-proc. PIT pracujących młodych Polaków do 26. roku życia, ponad dwa razy podnieść kwotę wolną oraz wprowadzić tzw. trzynastkę dla emerytów - przed pierwszym maja otrzymają 1100 zł ekstra. A na dodatek, rząd zaangażuje się w przywracanie zlikwidowanych połączeń autobusowych, co ma być ukłonem w stronę Polski lokalnej. "No to prezes PiS ogłosił spory transfer socjalny. Oj dużo tego, łatwo nie będzie" - komentowali na bieżąco na twitterze ekonomiści mBanku. Zaskakująca skala obietnic socjalnych "Widać, że Jarosław Kaczyński wraca do sposobu prowadzenia kampanii z 2015 roku, czyli składaniu obietnic socjalnych i wydaje się, że to on personalnie firmuje te propozycje" - podkreśla w rozmowie z Interią Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Skala obietnic socjalnych jest zaskakująca. Zaskakujące jest także to, że głównym mówcą był sam Jarosław Kaczyński. O ile przed kampanią samorządową był to premier Morawiecki, to teraz pierwsze skrzypce gra sam Jarosław Kaczyński. Świadczy to o tym, że Jarosław Kaczyński musiał uspokoić napięcie w partii i potwierdzić swoją pozycję jako jej lider" - dodał Flis. Wiadomo jednak, że wkrótce w trasę po Polsce znów ma ruszyć premier Mateusz Morawiecki, który będzie wdrażał koalicyjne zapowiedzi. Małą próbę tego zobaczyliśmy w ostatni poniedziałek, gdy premier podkreślając słowo "wiarygodność" sprawdzał w terenie, jak zrealizowano jego zapowiedzi z tzw. piątki Morawieckiego. "To jest walka o klasę średnią" - podkreślił w sobotę występujący po prezesie Mateusz Morawiecki. Stąd m.in. planowane "co najmniej dwukrotne podniesienie kwoty wolnej". "Tak szanujemy opozycję, że spełniamy jej obietnice" - wtrącił nawet Morawiecki, choć trzeba przypomnieć, że w trakcie tej kadencji Sejmu koalicja rządowa odrzuciła zgłaszane przez opozycję postulaty 500 plus na każde dziecko oraz dodatku dla emerytów. "Wiemy jak rozwijać Polskę dla dobra polskiej gospodarki" - dodał premier. PiS idzie na całość Zdaniem osób zbliżonych do premiera, podział ról na sobotniej konwencji był przemyślany, bo prezes to lider koalicji prezentujący program, a premier to lider w jego realizacji. PiS idzie na całość obserwując sondaże (w niektórych Koalicja Obywatelska zbliża się do PiS) i podkreślając, że musi kontynuować rządy, by dokończyć rozpoczęte reformy i wprowadzać kolejne. Ekonomiści spodziewali się, że rządząca Polską prawicowa koalicja przedstawi kolejne projekty mające zwiększyć jej popularność i zapewnić rządową większość w kolejnej kadencji parlamentu. Po ich poznaniu od razu przystąpili do szacowania skali większych wydatków i mniejszych dochodów budżetu państwa, którego bieżąca kondycja jest bardzo dobra, a w ostatnim roku był zdecydowanie niższy od planów (10,4 mld zł, czyli 25 proc. planu z ustawy budżetowej). - 500 plus od lipca i dodatek dla emerytów to koszt około 19 mld w tym roku. 2019 fiskalnie powinien się złożyć na poziomie deficytu wyraźnie poniżej 3 proc. PKB (jeszcze z 7 mld zł zysku z NBP budżet dostanie) - ocenili analitycy mBanku - Ale w dobrym punkcie cyklu to się dzieje (zaufanie konsumenta zaczęło właśnie spadać). Ta stymulacja podniesie ścieżkę PKB - dodali. Według prognoz gospodarka będzie się rozwijała w tym roku w tempie ok. 3,5 proc. wobec 5 proc. w 2018. W ostatnim wywiadzie dla Interii minister finansów Teresa Czerwińska sugerowała już, że 2019 r. może być rokiem stymulacji fiskalnej, która ma podwyższyć ścieżkę wzrostu gospodarczego. Jej zdaniem taka powinna być odpowiedź rządu na spowolnienie koniunktury. Część ekonomistów wskazuje też, że zmniejszanie szarej strefy podatkowej może dawać coraz mniejsze dodatkowe wpływy, a wpływ kolejnego 500 plus na konsumpcję może być coraz słabszy. Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole zwraca uwagę, że każdy pakiet fiskalny, a zwłaszcza tak duży jak ogłoszony dzisiaj, powinien być oceniany z perspektywy wpływu na długofalowy wzrost gospodarczy (np. poprzez oddziaływanie na stopę oszczędności krajowych i tempo doganiania przez Polskę krajów rozwiniętych. - Krótkookresowy wpływ tego pakietu na PKB, inflację, stopy procentowe i inne jest istotny, ale to didaskalia wobec w/w celów strategicznych. Na pierwszy rzut oka ogłoszony dziś pakiet nie przybliża nas do realizacji tych celów, a przy pewnych założeniach może nas od nich oddali - skomentował Borowski. Strategia eliminacji Pytanie co będzie jak gospodarka mocno zwolni i fiskalna stymulacja okaże się niewystarczająca? Jeśli wyborcy nie uwierzą w zbawczą moc propozycji PiS to może być już problem następców. Jednak sobotnie zagranie może także dać, zdaniem części obserwatorów, pozytywne efekty dla rządzącej koalicji w długim terminie. "PiS zastosował znaną brydżystom strategię eliminacji. Przez najbliższe 10 lat żaden z graczy nie będzie mógł zagrać karty kiełbasa wyborcza. W konsekwencji albo wygra wybory, albo postawi następców w trudnej sytuacji - i wykorzysta ten ruch przy wyborach prezydenckich, ale też za cztery lata" - podsumował na Twitterze ekonomista Witold Chuść. Paweł Sobczak, Paweł Czuryło