Chodzi o rozważane przez PKP SA i PKP PLK wyłączenie z eksploatacji 3 tys. kilometrów linii kolejowych. Ma to być sposób na zrównoważenie finansów zarządzającej torami spółki PKP PLK. - Dotarliśmy do dokumentu, zleconego za publiczne pieniądze prywatnej firmie doradczej, z którego wynika, że resort transportu planuje likwidację konkretnych odcinków, tysięcy kilometrów linii kolejowych, w konsekwencji wyrywanie z ziemi szyn kolejowych, całej infrastruktury na szlakach kolejowych - mówił na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie Andrzej Adamczyk (PiS). - Czy to nie jest tak, że minister Sławomir Nowak planuje za wyrwany złom kolejowy, za sprzedane szyny, spłacić długi i pokryć dziurę, którą rząd wypracował - pytał Adamczyk. "Mamy kolejny cios" Jerzy Szmit (PiS) mówił z kolei, że "w Polsce jest 18 tys. kilometrów linii kolejowych", a "w listopadzie władze PKP ogłosiły, że trzy tys. z tych linii zamierzają zamknąć, zlikwidować lub wyłączyć z ruchu". Mamy kolejny cios w spójność komunikacyjną Polski (...) Tak naprawdę nie wiemy, które odcinki mają być zamknięte, które linie mają być zlikwidowane - dodał poseł PiS. Szmit podkreślił, że szef klubu PiS Mariusz Błaszczak pytał ministra transportu o ewentualną likwidację linii kolejowych i "oczekuje jednoznacznej odpowiedzi jakie odcinki linii kolejowych przewidziane są do wyłączenia z eksploatacji". Zaznaczył, że kilka lat temu podjęto decyzję, że każdy samorząd wojewódzki będzie prowadził swoją politykę i będzie mógł uruchamiać swoje linie kolejowe. "Skutki: koleje nie pasują do siebie, nie ma połączeń, nie ma możliwości przesiadki" - mówił Szmit. Obecnie PKP PLK zarządza siecią ponad 19 tys. km linii kolejowych. W tym ok. 2 tys. km to linie, na których nie ma ruchu, ponieważ stan torów jest zły, albo dlatego, że przewoźnicy nie są zainteresowani realizowaniem tam połączeń. Rozważane przez PKP wyłączenie z eksploatacji kolejnych odcinków torów dotyczy tych linii, po których jeszcze pociągi jeżdżą.