Donald Tusk zapowiedział w środę, że zapłodnienie metodą in vitro będzie w Polsce legalne, częściowo refundowane, a zarodki będą prawnie chronione. Szef rządu jeszcze ma zwrócić się do minister zdrowia Ewy Kopacz oraz prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o oszacowanie kosztów refundacji in vitro. Jak mówił na konferencji prasowej w Sejmie poseł PiS Tomasz Latos, z zapowiedzią premiera wiąże się szereg pytań. - Przede wszystkim, czy wreszcie kobiety, które są w ciąży, również być może w wyniku zapłodnienia in vitro, będą miały prawo do rodzenia bez bólu, czy też za to świadczenie, tak jak do tej pory, w wielu szpitalach będzie pobierana dodatkowa opłata? - pytał poseł PiS. Zdaniem Latosa, "bez odpowiedzi na takie pytania (...) trudno dyskutować o wątpliwej - w naszym przekonaniu - możliwości zwolnienia z opłat i refundacji NFZ zapłodnienia in vitro". Szczypińska podkreślała, że dociera do niej ostatnio "bardzo wiele sygnałów, że pacjenci leżący w szpitalu, cierpiący z powodu bardzo wielkich dolegliwości bólowych spowodowanych na przykład chorobą nowotworową, popełniają po prostu samobójstwa, ponieważ brakuje środków finansowych na zapewnienie im środków przeciwbólowych". - Czy pan premier jest o takiej sytuacji informowany i co zrobi pani minister zdrowia Ewa Kopacz, aby tego typu przypadki nie miały już więcej miejsca? - pytała Szczypińska. - Ile jeszcze osób musi odebrać sobie życie w polskich szpitalach, aby skłonić panią minister zdrowia Ewę Kopacz do działania, a także premiera Donalda Tuska, by nie myślał tylko o refundacji in vitro, ale przede wszystkim o cierpieniach ludzi, którzy są w szpitalu? - pytała posłanka PiS. W ocenie Szczypińskiej, Donald Tusk "troszczy się o życie osób jeszcze nienarodzonych, natomiast absolutnie nie jest zainteresowany losem pacjenta, który już w tej chwili jest w szpitalu". Dlatego - jak podkreśliła - "refundowanie ze środków publicznych metody in vitro wydaje się w tej chwili absolutnie niemożliwe".