Politolog powiedział we wtorek PAP, że obecnie żaden z kontrkandydatów nie ma wielkich szans w starciu z urzędującym prezydentem Bronisławem Komorowskim, jednak w miejsce Dudy PiS mogłoby wskazać osobę, która by "elektryzowała opinię publiczną, a przynajmniej wzbudzała jej zainteresowanie". Takim kandydatem byłby - jak przekonywał Konarski - jeden z popularnych prezydentów dużych miast lub przedstawiciel świata nauki, który był wiązany z Lechem Kaczyńskim. "Tak sytuacja to byłby strzał może nie w 10, ale w 9" - ocenił. "Andrzej Duda nie jest nie tej miary politykiem, który mógłby przykryć tę wstydliwą sytuację, którą spowodował Adam Hofman i jego koledzy" - powiedział politolog. Wskazanie na Dudę - według eksperta - będzie traktowane jako "nieudolna próba odwrócenia uwagi" od afery z posłami PiS. Konarski podkreślił, że b. ministra w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego obecnie nie jest "atutem dla PiS" i "nie rokuje dobrego wyniku" w wyborach prezydenckich. Dodał jednak, że może się nim się stać, jeżeli zostanie włożona ciężka praca w jego wykreowanie. "To może być istotna twarz w przyszłości dla PiS. To na pewno inteligentny człowiek. Przygotowuje się do tego, by odgrywać większą rolę w PiS, ale nie jest w stanie zagrozić obecnemu prezydentowi" - zauważył politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Vistula. Zaznaczył, że gdyby wynik zbliżających się wyborów samorządowych byłby dla PiS przyzwoity, to ta partia mogłoby wysunąć Dudę jako kandydata na prezydenta. Gdyby jednak wynik tych wyborów byłby niekorzystny dla partii Jarosława Kaczyńskiego bezwzględnie byłby potrzebny kandydat będący "mocną medialnie gwiazdą".