"Jest czymś niespotykanym, żeby telewizja publiczna emitowała film, który zawiera kłamstwa dotyczące naszej przeszłości (...). Prezes telewizji publicznej powinien odejść ze swojego stanowiska. To jest dyskwalifikacja dla prezesa Brauna, jeżeli dopuszcza do tego, żeby telewizja kupiła niemiecki film propagandowy i emitowała go o godzinie 20.20 w TVP1" - powiedział na konferencji prasowej szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.Według niego "serial w sposób kłamliwy pokazuje zdarzenia, jakie miały miejsce podczas II wojny światowej, w sposób kłamliwy opisuje działalność Armii Krajowej". "To wynik prowadzonej od wielu lat niemieckiej polityki historycznej, w której sprawcy tragedii milionów ludzi przedstawiają się w roli ofiar" - dodał Błaszczak. Poseł Dariusz Piontkowski ocenił, że emisja serialu jest symbolem tego, że polski rząd unika prowadzenia polityki historycznej. Z kolei poseł Maciej Łopiński podkreślił, że do odwołania prezesa TVP wystarczy wniosek ministra skarbu albo rady nadzorczej TVP i decyzja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. "Na razie aktywność rządu sprowadza się do apeli wystosowanych przez ambasadora Polski w Niemczech i ambasadora w Stanach Zjednoczonych (...). Nie ma +ambasadora polskiego+ w Warszawie, to bardzo widać w tej chwili. Nie ma kto apelować do prezesa telewizji polskiej, aby odmówił emisji serialu" - powiedział. "Tłumaczenie, że film jest emitowany po to, żeby Polacy mogli sobie wyrobić opinie, jest tak samo pokrętne jak tłumaczenie, że telewizja publiczna powinna zacząć wydawać +Mein Kampf+, żeby Polacy mogli sobie wyrobić opinię" - dodał. Z kolei europoseł Ryszard Czarnecki zapowiedział, że politycy PiS w Parlamencie Europejskim będą zabierali głos ws. emisji serialu pokazując jednocześnie "niemiecką polityki historyczną". Pierwsza część filmu zostanie wyemitowana w TVP1 w poniedziałek, kolejne 18 i 19 czerwca. Film "Nasze matki, nasi ojcowie" wywołał dyskusję w Polsce i Niemczech. Po emisji filmu w publicznej telewizji ZDF w marcu, w niemieckich mediach rozpoczęła się burzliwa debata o odpowiedzialności "zwykłych Niemców" za zbrodnie wojenne. W Polsce produkcję krytykowano za ukazywanie partyzantów z AK w złym świetle i za relatywizowanie odpowiedzialności Niemców. Film zaniepokoił prezesa TVP. W liście skierowanym do szefa niemieckiej telewizji publicznej pod koniec marca Juliusz Braun stwierdził, że w filmie posłużono się krzywdzącymi i fałszywymi uproszczeniami w obrazie historycznym Polski i żołnierzy AK. Podkreślił, że treść i forma przedstawionych w nim wątków polskich nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną. Decyzję o emisji filmu w Polsce w komunikacie TVP z początku czerwca uzasadniono tym, że polska opinia publiczna była "skazana jedynie na pośrednictwo dziennikarzy i polityków w ocenie niemieckiego serialu, nie mogąc wyrobić sobie w tej kwestii własnego zdania". "Dlatego TVP podjęła decyzję, by cały miniserial, w tym jego kontrowersyjny trzeci odcinek, pokazać wszystkim polskim widzom" - napisano. 19 czerwca trzecią część filmu ma poprzedzić historyczne wprowadzenie, a po zakończeniu odcinka odbędzie się debata z udziałem historyków i ekspertów poświęcona polityce historycznej w Niemczech i Polsce.