PiS zarzuca premierowi Donaldowi Tuskowi, że popełnił serię błędów przy negocjacjach w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego, m.in. zgodził się na zły rok bazowy zapisany w pakiecie oraz powołanie komisarza ds. klimatu. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że nie ulega wątpliwości, iż za przyjęcie pakietu energetyczno-klimatycznego odpowiada rząd Donalda Tuska, ponieważ "decyzja w tej sprawie została podjęta w 2008 roku". Poseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Szczerski dowodził, że gdy porówna się zapisy pakietu klimatyczno-energetycznego z 2007 roku, który do dalszych negocjacji dostał rząd Tuska, to był to "pakiet bezpieczny". - Bo miał bezpieczny dla Polski rok odniesienia, był elastyczny i rozwojowy, bo zakładał, że każdy kraj będzie miał prawo do tego, by indywidualnie określić dla potrzeb swojej gospodarki elementy, które do pakietu włoży, a także był on czasowy i warunkowy - powiedział Szczerski. Dodał, że pakiet miał też być przejściowy i obowiązywać "do czasu kompleksowego porozumienia w sprawie redukcji emisji CO2 po 2012 roku". - A to leżało w rękach Polski, bo to Polska organizowała szczyt klimatyczny w Poznaniu - dodał poseł PiS. Według Szczerskiego rząd Tuska popełnił "serię błędów", m.in. zgodził się na zły rok bazowy, doprowadził do klęski konferencji klimatycznej w Poznaniu oraz zgodził się na "usamodzielnienie się polityki klimatycznej", czyli powołanie w Komisji Europejskiej odrębnego komisarza ds. klimatu. - To cała seria, które powodują, że dzisiaj mamy czynienia z paktem, który niszczy polskie możliwości rozwojowe - uważa Szczerski. Zaprzeczał też, by negocjacje ws. pakietu klimatyczno-energetycznego miały związek z negocjacjami dotyczącymi tzw. Joaniny, czyli systemu dotyczącego sposobu podejmowania decyzji w UE. W marcu 2007 r. - za rządów PiS i prezydentury Lecha Kaczyńskiego - na szczycie UE określono i zatwierdzono cele Unii w walce ze zmianami klimatu. Ówczesne ustalenia stały się podstawą do negocjacji i opracowania pakietu klimatyczno-energetycznego. Pakiet ten został następnie zatwierdzony pod koniec 2008 r., gdy rządy sprawowała już ekipa PO-PSL. Unijne porozumienie klimatyczne z 2008 roku nakazuje państwom członkowskim osiągnięcie w 2020 roku tzw. "celu 3x20" - czyli redukcji o 20 proc. emisji CO2, zwiększenie o 20 proc. efektywności energetycznej i 20 proc. udziału energii uzyskanej z odnawialnych źródeł w całej produkcji energii. Przeciwnicy pakietu klimatycznego wskazują, że jest on szkodliwy dla polskiej gospodarki, ponieważ przez konieczność redukcji CO2 wpływa na nasz sektor energetyczny, który jest głównie oparty na węglu. Pod koniec 2008 r. w Poznaniu odbyła się Konferencja Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu - COP 14. Uzgodniono wtedy Poznańską Strategię Transferu Technologii, nie udało się natomiast dokonać przeglądu protokołu z Kioto. Uzgodniono wtedy ponadto uruchomienie Funduszu Adaptacyjnego umożliwiającego krajom rozwijającym się przystosowanie do skutków zmian klimatu, nie osiągnięto natomiast porozumienia co do zapewnienia odpowiednich środków na ten Fundusz. W 2007 r. rozpoczęto negocjacje w sprawie stworzenia światowej strategii na rzecz walki ze zmianą klimatu na okres po 2012 r. Z końcem tego roku miał bowiem wygasnąć Protokół z Kioto z 1997 roku obligujący sygnatariuszy do stopniowego ograniczania emisji do atmosfery gazów cieplarnianych. Pod koniec 2012 r. na konferencji klimatycznej ONZ w Dausze przedłużono obowiązywania Protokołu z Kioto do 2020 r. Do odrzucenia unijnego pakietu klimatycznego przekonywał w sobotę na kongresie PiS szef partii Jarosław Kaczyński. Tego samego dnia Tusk powiedział na konwencji PO, że przed kilkoma laty to ekipa Kaczyńskiego "uznała za stosowne zgodzić się - co ciekawe, z Angelą Merkel - że trudno, niech będzie pakiet klimatyczno-energetyczny w tej wersji hard, w tej wersji najgroźniejszej dla Polski, w zamian za to, że będziemy mieli ułudę władzy, czyli tzw. Joaninę (kompromis dotyczący sposobu podejmowania decyzji w UE - red.)". Następnego dnia odnosząc się do słów premiera Kaczyński powiedział, że to Tusk zadał "straszliwy cios gospodarce, zgadzając się na pakt klimatyczny". W odpowiedzi Tusk mówił, że jego ekipa przez wiele miesięcy pracowała, by naprawić błąd, jaki poprzednicy, czyli rząd PiS "popełnili, zgadzając się na te europejskie zmiany prawne dotyczące klimatu i energetyki". Zacytował też fragment wywiadu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z lipca 2008 r. dla "Dziennika", w którym mówił on, że "zgodził się na politykę klimatyczną z punktu widzenia Polski ryzykowną" i że był to jego gest pod adresem kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Jarosław Kaczyński pytany we wtorek na konferencji prasowej, czy Lech Kaczyński miał wpływ na negocjacje paktu klimatycznego powiedział: "Jeżeli chodzi o tę fazę, w której Donald Tusk zadał bardzo ciężki cios polskiej gospodarce nie wetując tego pakietu i co więcej zapowiadając z góry, że go nie zawetuje, a więc zabierając polskim negocjatorom wszelkiego rodzaju argumenty, to mój śp. brat nie miał z tym kompletnie nic wspólnego". Jak dodał, "próba zrzucenia odpowiedzialności jest poza tym, że całkowicie nieprawdziwa, to jeszcze do tego niezbyt ładna". Dopytywany, czy uważa za błąd to, że w 2008 r. Lech Kaczyński wystąpił na wspólnej z Donaldem Tuskiem konferencji prasowej ws. pakietu klimatycznego, Jarosław Kaczyński powiedział, że "to była sytuacja związana z pewnymi szczegółami", o których obecnie nie chce mówić. "Tam doszło do daleko idącego nieporozumienia, ale nie ma sensu już tego tematu w tej chwili kontynuować" - dodał. "Powtarzam: decyzję podejmował Donald Tusk, który stwierdził, że weto to jest bomba atomowa i on tej bomby atomowej nie zastosuje. W związku z tym wszystko, co się dzieje dziś w związku z pakietem klimatycznym, to osobista odpowiedzialność Donalda Tuska" - ocenił Kaczyński.