W sobotę PiS pokazał nowe propozycje, które mają przechylić szalę zwycięstwa na rzecz partii nie tylko w wyborach europejskich, ale i wyborach do krajowego parlamentu na jesieni. Zaprezentowane przez lidera PiS nowe propozycje to 500 plus na pierwsze dziecko, jednorazowe dodatki dla emerytów w wysokości 1100 złotych, brak podatku PIT dla pracowników do 26. roku życia, wyższe koszty uzyskania przychodu, niższy PIT dla zarabiających do okolic przeciętego wynagrodzenia, a także obietnica odbudowy lokalnego transportu między mniejszymi ośrodkami. Wśród grup zawodowych, które będą domagały się wyraźnej podwyżki płac, grożąc strajkiem, są między innymi nauczyciele ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, którzy żądają wzrostu płac o 1000 złotych. - Obietnice złożone podczas sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości bardzo rozgoryczyły środowisko nauczycielskie - mówi Interii rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis. Strajk jest możliwy na początku kwietnia - Od stycznia słyszymy od pani minister Zalewskiej, że nie ma środków w budżecie na wynagrodzenia dla nauczycieli, dlatego pani minister proponuje podwyżki tylko od 83 do 115 złotych netto. Okazuje się jednak, że sytuacja gospodarcza i budżetowa jest bardzo dobra, a edukacja jako kluczowy element gospodarki, powinna także z tego dobrobytu skorzystać. Podwyżki pensji dla nauczycieli powinny być realne, a nie symboliczne - dodaje Kaszulanis. ZNP planuje w marcu referendum w szkołach i przedszkolach objętych sporem zbiorowym, a strajk jest możliwy na początku kwietnia w okresie okołoegzaminacyjnym. - Nastroje w pokojach nauczycielskich są coraz gorsze, jest przekonanie, że teraz lub nigdy, że chodzi nie tylko o wynagrodzenia samych nauczycieli, ale o przyszłość edukacji. Po ostatnich obietnicach rządu determinacja środowiska nauczycielskiego rośnie - dodała. - To czy dojdzie do strajku w czasie matur będzie zależało od rządu, od spełnienia naszego postulatu, czyli wzrostu wynagrodzenia o 1000 złotych - dodała. Presja ze strony "Solidarności" Presja na rząd rośnie także ze strony "Solidarności". - Po ostatnim poniedziałkowym spotkaniu z kierownictwem PiS, w tym prezesem Kaczyńskim i premierem Morawieckim, zdecydowaliśmy o kontynuowaniu rozmów. Wskazaliśmy naszych przedstawicieli do dwóch zespołów roboczych, które będą negocjować konkretne rozwiązania. 19 marca spotyka się sztab protestacyjno-strajkowy i wtedy ocenimy efekty tych negocjacji. Na podstawie tej oceny zdecydujemy, czy dalej rozmawiamy, czy też zaostrzamy proces, ale też na efekt tych negocjacji nie możemy zbyt długo czekać - podkreśla w rozmowie Interią Marek Lewandowski rzecznik "Solidarności". Według informacji RMF FM nauczycielska "Solidarność" zmieniła ostatnio swoje postulaty: nie domaga się obecnie podniesienia pensji zasadniczej o 650 złotych - teraz chce podwyżki podstawy o 15 procent w tym roku i o kolejne 15 procent w przyszłym roku oraz zmiany systemu wynagrodzeń tak, by w przyszłości nauczycielskie pensje były uzależnione od wysokości średniego wynagrodzenia w gospodarce, i by nie trzeba było ich co roku negocjować. Paweł Sobczak