Sejmowa komisja śledcza ds. nacisków przed dzisiejszym przesłuchaniem b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry zdecydowała o wykreśleniu z listy świadków biznesmena Ryszarda Krauzego. Za skreśleniem z listy świadków Krauzego głosowali parlamentarzyści PO i Lewicy. Szef komisji Andrzej Czuma uzasadnił, że komisja, zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, nie powinna badać mechanizmu przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa, ale ewentualne nieprawidłowości i nielegalne naciski w sprawie tzw. afery gruntowej. Jak uznał, wobec tego wzywanie Krauzego jest niepotrzebne. Członek komisji z PiS Arkadiusz Mularczyk ocenił na konferencji prasowej w Sejmie, że "komisja staje się po prostu farsą". W ocenie posłanki PiS Marzeny Wróbel, PO "chce pokazać wyłącznie jedną stronę medalu". - PO nie zależy na żadnym obiektywizmie, zależy tylko na tym, aby w sposób bezwzględny atakować PiS, nie dając żadnej możliwości stworzenia pełnego, panoramicznego obrazu i nie dając żadnej możliwości obrony - oceniła. - Mamy pytanie: dlaczego PO chroni pana Ryszarda Krauzego przed przesłuchaniem w komisji śledczej? - pytała Wróbel. W jej ocenie, raport, który powstanie na zakończenie prac komisji, "nie będzie raportem w pełni obiektywnym". - Nie może być ważny raport czy przesłuchanie, jeśli nie są słuchani kluczowi świadkowie, którzy występują w aktach sprawy - przekonywał Mularczyk. Wróbel zapowiedziała też, że zwróci się do marszałka Sejmu ze skargą na szefa komisji Andrzeja Czumę, który - jak mówiła - wielokrotnie obrażał ją i Mularczyka. - Ja jestem szczególnym podmiotem ataków - oceniła.