Politycy Platformy (m.in. wicepremier Grzegorz Schetyna) wielokrotnie informowali, że kongres EPP, który odbędzie się w Warszawie w przyszłym tygodniu, będzie jednocześnie oficjalnym początkiem kampanii wyborczej PO do europarlamentu; taka informacja znalazła się też na stronie internetowej Platformy. Później jednak politycy Platformy w oficjalnych wystąpieniach podkreślali, że nie będzie to początek kampanii wyborczej PO, a za kongres w Warszawie zapłaci Europejska Partia Ludowa. Koordynator kampanii Platformy w eurowyborach, wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak, powiedział w czwartek PAP, że kongres organizuje Europejska Partia Ludowa, a Warszawa jest jedynie gospodarzem kongresu. Jak poinformował, kongres będzie finansowany ze środków EPP. - W żadnym stopniu nie należy kongresu EPP utożsamiać z kampanią wyborczą PO do europarlamentu. Nie pojawią się tam nasze hasła wyborcze, nie będą promowani nasi kandydaci do PE - podkreślił Dolniak. Jego zdaniem, "trzeba mieć dużo złej woli, aby na siłę wtłaczać kongres EPP w formułę wyborczą Platformy". Również rzecznik rządu Paweł Graś poinformował, że za kongres w Warszawie zapłaci Europejska Partia Ludowa. Pytany o zapowiedzi złożenia przez PiS zawiadomienia do prokuratury Graś powiedział: - Wiadomo nie od dziś, że PiS - jeśli chodzi o kampanię wyborczą do PE - nie ma absolutnie nic do zaproponowania. Poprzez takie działania usiłuje zakryć wojnę na swoich listach kandydatów do europarlamentu. Według Grasia, odpłatność za kongresy EPP regulowane są przez prawo europejskie. - Jesteśmy dumni, że udało się wygrać walkę o to, żeby to Warszawa gościła kongres EPP. To symboliczny początek kampanii Platformy, ale nie będzie tam żadnych akcentów kampanijnych, nie pojawią się w wystąpieniach nasi kandydaci do europarlamentu, ani nawet logo Platformy. To po prostu kongres dużej frakcji w PE - podkreślił Graś. Również wiceszef PO Waldy Dzikowski ocenił, że kosztów kongresu nie trzeba wliczać w koszty kampanii Platformy do PE. - To nie konwencja wyborcza PO, ale kongres EPP, na którym Platforma nie będzie prowadziła agitacji wyborczej - zapewnił. Natomiast według sekretarza generalnego PiS Jarosława Zielińskiego - jeżeli okazałoby się, że PO nie będzie partycypować finansowo w kongresie, to złamie przepisy wyborcze, a wtedy - jak zapowiada - jego partia może złożyć zawiadomienie do prokuratury. - Jeżeli PO będzie próbowała finansować swoje działania podczas kampanii wyborczej z innych niż własne źródeł i w ten sposób obejść limit wydatków, to złamie przepisy - ocenił Zieliński. Jak podkreślił, działania partii politycznych w czasie kampanii muszą podlegać przepisom wyborczym. Gotowość PiS zgłoszenia wniosku do prokuratury potwierdza też wiceszef kampanii PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego Joachim Brudziński. - Według orzeczenia Państwowej Komisji Wyborczej każda forma aktywności politycznej musi być wliczona w koszta komitetu wyborczego - mówił. - Jeżeli to jest inauguracja kampanii wyborczej, to całość wydatków na kongres powinna ponieść PO - podkreślił. Dyrektor zespołu finansowania partii politycznych i kampanii wyborczych Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) Krzysztof Lorentz powiedział, że na podstawie informacji medialnych nie można orzekać, kto ma rację w tym sporze. Jak poinformował, takie kwestie regulują zasady prowadzenia kampanii wyborczej. - O tym, czy jakieś wydatki powinny być pokryte ze środków komitetu wyborczego decyduje to, jaki jest charakter tych wydatków i na co one są przeznaczone. To jest podstawa do zakwalifikowania tych wydatków, jako związanych z kampanią wyborczą, albo nie - powiedział Lorentz.