Głosowanie w tej sprawie odbyło się w Sejmie w środę. Rząd chciał, by osoby mające dzieci mogły odliczyć od podatku 572 zł 54 gr na każde dziecko. Większość posłów nieoczekiwanie zagłosowała za poprawką Prawicy Rzeczypospolitej i LPR, która dwukrotnie zwiększyła proponowaną przez rząd kwotę odliczenia - do 1.145 zł rocznie. Klub PiS był przeciwny tej poprawce do zmian w ustawie o podatku PIT, choć zagłosował za całością nowelizacji. Po głosowaniu szefowa sejmowej komisji finansów publicznych Aleksandra Natalli-Świat (PiS) oceniła, że opozycji, które poparła propozycję LPR i PR, "zabrakło myślenia o całości" ustawy. Argumentowała, że program polityki prorodzinnej to nie tylko ulga od podatku dochodowego, lecz także inne rozwiązania, które mogą ucierpieć w związku ze zwiększeniem kwoty, jaką będzie można odpisać od podatku. - Mieliśmy dziś kolejny dzień obłudy - oceniał zaś na środowej konferencji prasowej wicemarszałek Sejmu Janusz Dobrosz (LPR). Według niego, choć od początku obecnej kadencji Sejmu PiS deklarowało działania na rzecz polityki prorodzinnej, to owoce tych działań "są gorzkie". - Dziś jest szczęśliwy dzień dla polskich rodzin - mówił zaś poseł PR Artur Zawisza, dziękując posłom PO i PSL za poparcie zwiększenia kwoty wolnej od podatku. Poseł LPR Andrzej Mańka przypomniał zaś wtorkowe deklaracje premiera na temat polityki prorodzinnej (po tym, jak rząd przyjął projekt zmian w Kodeksie pracy w tym zakresie - przyp. red.). - Premier Jarosław Kaczyński poinformował, że PiS ma własny projekt rozwiązań podatkowych. To nie są rozwiązania PiS, są to rozwiązania wynegocjowane na sam koniec koalicji LPR, Samoobrony i PiS, które udało nam się przeforsować dwa miesiące temu. Dzisiaj tym projektem chwali się Kaczyński - mówił Mańka. - Chciałem podkreślić, że PiS nie zrobiło nic, żeby politykę prorodzinną wprowadzić w życie. To jest moja największa bolączka - dodał.