Strzelczyk to nowy wiceprezes spółki Petrobaltic, która zajmuje się poszukiwaniem i wydobyciem ropy naftowej na Bałtyku. Firma wchodzi w skład kontrolowanej przez państwo Grupy Lotos. - Nie stało się nic nadzwyczajnego. Grzegorz Strzelczyk nie jest już w partii, od pijackiego występku minęły dwa lata. Poniósł wystarczającą karę - ocenia pełnomocnik okręgowy w Gdańsku, uważany za głównego kadrowego w państwowych spółkach województwa pomorskiego, Jacek Kurski. Dziennik pisze, że w listopadzie 2004 r. podczas wyjazdu 8- osobowej grupy radnych do Sankt Petersburga, Strzelczyk i wyrzucony z SLD radny Eugeniusz Głogowski "nie trzeźwieli przez cztery dni delegacji". - Po przybyciu do St. Petersburga ich wulgarne zachowanie spowodowało konsternację witających nas przedstawicieli konsulatu i władz miasta - relacjonował przewodniczący rady miasta Bogdan Oleszek. Apogeum był moment odlotu do Polski. Z relacji świadków wynika, że Strzelczyk nie był w stanie utrzymać się na nogach i leżał na płycie lotniska, a Głogowski obrażał w tym czasie załogę samolotu. - Kapitan zgodził się wpuścić ich na pokład dopiero po interwencji wiceszefa Zgromadzenia Ustawodawczego St. Petersburga - dodał Oleszek. Po powrocie do Polski Strzelczyk złożył mandat i wystąpił z PiS. Do życia publicznego Strzelczyk wrócił w 2006 r. W marcu został członkiem rady nadzorczej Polskich Linii Oceanicznych. Delegował go tam Kazimierz Smoliński, polityk PiS i prezes Stoczni Gdyni, która jest współwłaścicielką PLO. Pod koniec 2006 r. dostał kolejną posadę w spółce kontrolowanej przez skarb państwa. Został wiceprezesem wydobywającego ropę spod dna Morza Bałtyckiego Petrobalticu. Szefem rady nadzorczej, która powołała Strzelczyka na stanowisko, jest prezes Lotosu Paweł Olechnowicz. Jakie było uzasadnienie? Według Lotosu, zdecydowało wykształcenie i doświadczenie Strzelczyka.