Projekt odpowiedniej ustawy przedstawił PIS podczas debaty zorganizowanej w dawnej hali produkcyjnej ciągników Ursus. Celem projektu jest ograniczenie emigracji zarobkowej, odwrócenie niekorzystnych tendencji demograficznych i dźwignięcie gmin "zdegradowanych ekonomicznie" Uczestniczka debaty, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, profesor Józefa Hrynkiewicz podkreślała, że państwo dziś nie tworzy warunków do tworzenia "godnych" miejsc pracy. W efekcie - według jej oceny - wytworzyły się miejsca masowego, utrwalonego bezrobocia, a praca to często ciężki, upokarzający i minimalnie opłacany trud. Dodała, że ze swojej pracy pracownik powinien móc utrzymać nie tylko siebie, ale razem cztery osoby, bo trzeba liczyć także wychowanie i utrzymanie następców. Profesor Witold Modzelewski - zastrzegając, że nie chce by jego wypowiedź była odebrana jako przejaw szowinizmu - stwierdził, że chodzi o nowe miejsca pracy przede wszystkim dla młodych mężczyzn. Argumentował, że mężczyzna "musi mieć ten atut": bez niego nie założy rodziny. Pół etatu za marne grosze niczego nie załatwi, mówił profesor Modzelewski. Dlatego - i jest o tym przekonany - tę drugą połowę pensji, póki młody człowiek nie dojdzie do całego etatu, powinno uzupełniać państwo. Wskazywał, że takie rozwiązania przyjęto w niektórych państwach Unii, co powstrzymało emigrację . Profesor Ewa Leś podjęła problem konkurencyjności miejsc pracy tworzonych w Polsce, w stosunku do tych, które Polacy znajdują za granicą. Inaczej - jej zdaniem - nie zatrzymamy wyjazdów za chlebem. Dała przykład młodej osoby, która znalazła zatrudnienie w hotelu w Amsterdamie za tysiąc euro plus mieszkanie i wyżywienie. Wiceprezes BCC Zbigniew Żurek skrytykował projekt PiSu mówiąc, że dotyczy on jedynie wycinka populacji, podczas gdy są potrzebne rozwiązania całościowe. Pytał też, kto za to wszystko zapłaci, bo wdrożenie programu oznacza podwyższenie kosztów pracy. W tym kontekście bronił też tak zwanych umów śmieciowych. Określenie ich tym mianem uznał za obraźliwe. Podkreślił, że umowy cywilno-prawne są legalne a ich alternatywą jest bezrobocie. Marek Dyżakowski, reprezentujący Forum Związków Zawodowych, również odniósł się do umów śmieciowych. Zgłosił też pewną propozycję: ozusowanie takich umów albo akceptację dla zatrudnienia przez pracodawcę od 5 do 10% pracowników w tym systemie. Pracodawca mógłby wybrać. Na debatę nie zaproszono przedstawicieli rządu. Uczestnicy zgodzili się, że obecnie w Polsce 5 milionów ludzi pozostaje albo w ogóle bez pracy, albo ich potencjał jest niewykorzystywany tak jak powinien, ze szkodą również dla państwa. A.Kołodziejska