Marek Suski z PiS powiedział "Newsweekowi", że "w świetle tego, co dzieje się ze świadkami (katastrofy-red.), takie zabezpieczenie nie powinno nikogo dziwić". Politycy Prawa i Sprawiedliwości mieli stwierdzić, że nagranie to "świadectwo wzięte na wypadek, gdyby temu człowiekowi stało się coś złego". Doniesienia "Rz" O tym, że na wraku Tupolewa znaleziono ślady trotylu, poinformowała we wtorek "Rzeczpospolita". Według gazety grupa polskich śledczych, która niedawno przez miesiąc ponownie badała wrak na terytorium Rosji, znalazła na szczątkach samolotu liczne ślady materiałów wybuchowych. Gazeta napisała, że badania, przeprowadzone przez prokuratorów we współpracy z ekspertami z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz CBŚ, wykazały ślady trotylu i nitrogliceryny, m.in. na 30 fotelach samolotu. "Rz" zaznaczyła, że eksperci nie są w stanie stwierdzić, w jaki sposób na wraku maszyny znalazły się ślady trotylu i nitrogliceryny; biorą pod uwagę hipotezy, według których osad z materiałów wybuchowych mógłby pochodzić z niewybuchów z okresu II wojny światowej. Po południu, po konferencji prasowej szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej płk Ireneusza Szeląga, który zdementował te doniesienia, "Rzeczpospolita" oświadczyła, że się pomyliła, pisząc o trotylu i nitroglicerynie. - To mogły być te składniki, ale nie musiały - oznajmiła, zaznaczając, że "jednak nie można wykluczyć materiałów wybuchowych".