- Termin na odpowiedź mija dzisiaj - mówi "Dziennikowi" wiceszef PiS Adam Lipiński. Inny czołowy polityk tej partii dodaje, że ten koalicyjny chocholi taniec trzeba przerwać. - Oczywiście dopóki tak nie postanowi komitet, nie stwierdzę, że odpowiedź LiS jest niewystarczająca - zastrzega. Ale mówi też, że generalnie liderzy są zgodni, że dalsze trwanie tego układu kompromituje PiS. - Im dłużej LiS będzie podszczypywał PiS, będąc choćby formalnie w koalicji, tym słabszy jest wizerunek premiera - wyjaśnia rozmówca "Dziennika". Z rozmów gazety wynika, że politycy PiS liczą, że przez okres trwania gabinetu mniejszościowego pokażą, że rząd bez koalicjantów jest dużo lepszym rządem. Ale w zabawę "kto winien" wciąż gra LiS. - PiS szuka pretekstu, by zerwać koalicję, żeby go więc nie dawać już dziś, przedstawiamy propozycję odpowiedzi na list premiera, ale boimy się, że mimo to koalicja zostanie zerwana z winy PiS - mówił w sobotę w Sejmie Wojciech Wierzejski. Wraz z Krzysztofem Sikorą z Samoobrony niespodziewanie ogłosił dziesięć własnych warunków. - Zgadzając się wstępnie na większość postulatów PiS, ale jednocześnie dostrzegając ich zbytnią ogólnikowość, pragniemy niektóre z nich uściślić - tłumaczył Wierzejski. W rozmowie z "Dziennikiem" przyznał, że odpowiedź jaką LiS przyjmie 18 sierpnia nie będzie się zanadto różnić od sobotnich warunków.