Lipiński mówiąc dziennikarzom o tym, że PiS zebrało już wymagane 100 tys. podpisów, przekonywał, że przed biurami PiS zbierają się kolejki chętnych do składania podpisów. Partia będzie zbierać podpisy z poparciem dla Jarosława Kaczyńskiego do 4 maja; wtedy, w warszawskiej centrali partii zostaną one podliczone - zapowiedział szef Komitety Wykonawczego PiS Joachim Brudziński. "Szkoda zmarnować głosy" Jak tłumaczył, PiS zbiera podpisy od osób, które zgłaszają się do biur ugrupowania, przez stowarzyszenia i organizacje. - Wykorzystujemy też bardzo mocno internet, mamy możliwość pobrania kart do podpisów z naszych stron internetowych - mówił Brudziński. Polityk powiedział, że kandydat PiS zostanie zarejestrowany w PKW prawdopodobnie 6 maja, czyli w ostatnim możliwym terminie. - Szkoda zmarnować te głosy, które będą do nas płynęły - mówił. Aby zarejestrować kandydata na prezydenta, trzeba przedłożyć minimum 100 tys. podpisów z poparciem dla danej kandydatury. Spokojna kampania Kampania przed wyborami prezydenckimi, jak zapowiadali Lipiński i szefowa sztabu Kaczyńskiego Joanna Kluzik-Rostkowska, ma być wyważona i stonowana. Dziennikarze pytali Lipińskiego, czy dojdzie do planowanej na maj konwencji PiS. Według mediów, podczas tej konwencji swój start w wyborach miał ogłosić Lech Kaczyński. - Nasze plany dotyczące kampanii uległy dekompozycji, mówiąc delikatnie, więc z pewnością będą inne pomysły i inny harmonogram kampanii - powiedział Lipiński. Według niego, tegoroczna kampania powinna być odmienna od poprzednich. - Przyzwyczailiśmy się do ostrych, konfrontacyjnych debat, do polaryzacji, do inwazyjnej atmosfery wyborów prezydenckich, trzeba to zmienić, trzeba znaleźć jakiś inny sposób przekazu, kontaktu z opinią publiczną - mówił Lipiński. W jego ocenie, w związku z katastrofą prezydenckiego samolotu ludzie zobaczyli polityków "w innych rolach". - Okazało się, że nie jest prawdą tabloidowa rzeczywistość, która jest wtłaczana w mentalność Polaków, prawda jest inna, nie możemy teraz tego wrażenia zepsuć - mówił Lipiński. Zaangażowanie Marty Kaczyńskiej O kampanii Jarosława Kaczyńskiego mówiła też w Sejmie Kluzik-Rostkowska. Posłanka była pytana przez dziennikarzy, jak będzie wyglądał udział córki zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego w kampanii jej stryja - prezesa PiS. - Pani Marta chce być zaangażowana w tę kampanię, natomiast proszę mnie nie pytać o szczegóły - odpowiedziała. Kluzik-Rostkowska odniosła się do apelu PO o to, by w kampanii prezydenckiej nie było billboardów. - Kiedy się rządzi, to ma się tyle instrumentów docierania do wyborców, że billboardy można traktować jako jeden i to wcale nie najważniejszy instrument - powiedziała. Zaznaczyła, że o ile Jarosław Kaczyński jest bardzo dobrze rozpoznawalny, to billboardy są ważnym elementem dla tych sztabów, które mają mniej znanych kandydatów. Według Kluzik-Rostkowskiej, decyzja w sprawie wykorzystania określonych narzędzi w kampanii powinna należeć wyłącznie do sztabów. - Kiedy kandydat jest bardzo znany, to może zrezygnować z jakiś instrumentów, a dla kogoś innego to może być kłopotliwe - przekonywała. PiS nie "zawłaszcza tragedii" Zdaniem Kluzik-Rostkowskiej, najważniejsze jest to, byśmy potrafili prowadzić kampanię bez negatywnych emocji i politycznych awantur. Szefowa sztabu Jarosława Kaczyńskiego odniosła się również do słów szefa klubu PO Grzegorza Schetyny, który w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" powiedział, że PiS "zawłaszcza tragedię" prezydenckiego samolotu. W ten sposób Schetyna skomentował poniedziałkowe oświadczenie prezesa PiS, w którym ten zapowiedział swój start w wyborach. - Proszę sięgnąć do tego oświadczenia i zobaczyć, że tam jest mowa nie wyłącznie o przyjaciołach i ważnych osobach dla PiS, ale o wszystkich ofiarach, politykach ze wszystkich opcji, którzy byli na pokładzie tego samolotu. Tam jest odniesienie do tego, że powinniśmy uszanować tę tragedię i prowadzić kampanię, pamiętając o tym, co się wydarzyło - mówiła Kluzik-Rostkowska. Według niej, w oświadczeniu nie było żadnej "intencji dzielenia, wręcz odwrotnie - jest intencja łączenia".