Agnieszka Maj, Interia: "Polska jest liderem w ochronie klimatu" - możemy przeczytać na stronie internetowej PiS. Czy program PiS dotyczący ochrony klimatu satysfakcjonuje ekologów? Marek Józefiak z Greenpeace Polska : - Największym wyzwaniem ekologicznym stojącym przed Polską i światem jest kryzys klimatyczny spowodowany emisją gazów cieplarnianych. W ubiegłym roku susza spowodowała 3,6 miliarda złotych strat, a w tym roku w ponad 350 miejscach w kraju były problem z dostępem do wody. Jeśli nie będziemy działać, będzie tylko gorzej. Program PiS zdaje się tego problemu w ogóle nie zauważać. Największym emitentem gazów cieplarnianych w Polsce jest energetyka węglowa, która odpowiada za ok. 40 proc. emisji. Polska, tak jak i inne kraje Unii Europejskiej powinna odejść od węgla do 2030 roku, żeby obecny kryzys nie przerodził się w katastrofę klimatyczną. Jesteśmy jedynym dużym konsumentem węgla w UE, który nie ma planu odejścia od węgla, rząd nawet nie zaczął nad nim pracować. Wiele państw UE ogłosiło już swoje daty odejścia od węgla. We wtorek do tego grona dołączyła Grecja, a kilka miesięcy temu zrobiła to Słowacja. I to dlatego to prezydent Słowacji Zuzana Czaputowa, a nie premier Morawiecki czy prezydent Duda, przemawiali na szczycie klimatycznym w Nowym Jorku. Do głosu dopuszczano tam bowiem wyłącznie przywódców, którzy mogli pochwalić się konkretami. Niestety, mimo tego, że badania opinii publicznej pokazują, że Polacy - jak w mało której kwestii - są zgodni co do potrzeby ochrony klimatu, a ponad trzy czwarte z nas chce odejścia Polski od węgla do 2030 roku, to Prawo i Sprawiedliwość nie ma programu, który by odpowiadał na to ogromne wyzwania stojące przed nami. Czy rząd ma dobry program walki ze smogiem? - Zanieczyszczenie powietrza to odrębna kwestia. Rząd dostrzegł ten problem, ogłosił w tym zakresie program Czyste Powietrze. Niestety, wykonanie programu i jego dotychczasowe efekty są dużo gorsze niż pompa z jaką był rozpoczynany. Ale przynajmniej w tym przypadku rząd dostrzega problem, mówi wyraźnie, że smog jest efektem w dużej mierze węgla używanego w domach do ogrzewania. Natomiast kwestia odejścia od węgla w energetyce jest dla polityków PiS tabu, mówią o wszystkim innym, tylko nie o tym. Premier Morawiecki mówił we wtorek w swoim przemówieniu, że Polska nie może odejść szybko od węgla, ponieważ stwarza to zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego. Czy faktycznie w przypadku Polski odejście od węgla do 2030 roku to cel nie do zrealizowania? - To raczej wyraz podejścia "nie da się". Międzynarodowa Agencja Energetyczna, niezależna organizacja ekspercka przy OECD w 2017 roku przedstawiła scenariusz odejścia od węgla, dla całej UE, w tym Polski do 2030 roku. Taki scenariusz - nakreślony przez dość konserwatywny w swoim podejściu, często krytykowany przez Greenpeace ośrodek analityczny - jest możliwy do zrealizowania. Natomiast wymaga tego, by politycy traktowali kryzys klimatyczny jak kryzys. Potrzebujemy podejścia: robimy zwrot o 180 stopni i wszystkie ręce na pokład. Tak zresztą ujmują ten problem nie tylko naukowcy-klimatolodzy, ale też np. papież Franciszek. Apeluje o "drastyczne działania dla ochrony klimatu". Dzisiaj politycy Prawa i Sprawiedliwości są dalecy od tak poważnego traktowania tego problemu. Dlaczego według pana scenariusz Międzynarodowej Agencji Energetycznej nie jest w Polsce realizowany? - Rząd nie ma odwagi przyznać otwarcie, że trzeba będzie zmienić energetykę i odejść od węgla. Premierowi Morawieckiemu brakuje odwagi i wizji. Wydobywamy węgiel od XVIII wieku, najlepsze czasy górnictwo ma dawno za sobą. Przez lata mieliśmy bardzo pro-węglową politykę. Poprzedni rząd - PO-PSL - zainicjował budowę kilku elektrowni na węgiel, co było ogromnym błędem. Ale niestety obecny rząd - mimo coraz bardziej widocznych i niepokojących objawów kryzysu - dalej brnie w tym kierunku. Budowana jest kolejna elektrownia węglowa, w Ostrołęce. - Obecnie oddawane jest do użytku kilka elektrowni węglowych, o których budowie decyzja zapadła za rządów Donalda Tuska, to elektrownie Opole, Jaworzno czy Turów. Do tego nie tak dawno otwarto elektrownię w Kozienicach. To są ogromne błędy premiera Donalda Tuska, który zresztą chyba obecnie żałuję tych swoich decyzji sprzed lat. Kilka miesięcy temu mówił w Warszawie, że inaczej by zachował się, gdyby miał taką wiedzę o klimacie jak teraz. W tym przypadku mleko już się rozlało, elektrownie są gotowe i będziemy zmuszeni niedługo je przedwcześnie zamknąć. Natomiast budowanie dzisiaj kolejnej elektrowni w Ostrołęce - to już decyzja rządu PiS - która będzie gotowa w 2023 roku, czyli wtedy, kiedy Słowacja odejdzie od węgla, to jest po prostu szaleństwo i ogromna nieodpowiedzialność rządu. To też działania wbrew woli większości społeczeństwa, bo ponad trzy czwarte Polaków opowiada się za odejściem od węgla do 2030 roku i za rozwojem zielonej energetyki. Dzisiaj w Polsce energia z wiatru jest tańsza o połowę od tej z węgla. Rząd PiS kilka lat temu zablokował rozwój energetyki wiatrowej i chyba trudno jest mu się przyznać do tego błędu. W programie PiS nic nie ma na temat terminu rezygnacji w Polsce z węgla. - Takie zachowanie Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo niepokojące. Trzeba powiedzieć, że w innych partiach widać pewien przełom. Jeszcze dwa lata temu prawie nikt - oprócz organizacji ekologicznych - nie mówił w Polsce o odejściu od węgla. Obecnie Zieloni mówią odejściu od węgla do 2030 roku, Lewica ma swoim programie odejście od węgla w 2035 roku, a Koalicja Obywatelska mówi o roku 2040 jako dacie całkowitej rezygnacji z węgla. To świadczy o tym, że przełamaliśmy pewne tabu i do ludzi dociera fakt, że nasza przygoda z węglem się kończy. Efekty krótkowzrocznej polityki energetycznej ostatnich rządów są dzisiaj takie, że przy braku rozwoju alternatyw dla węgla, przy spadku krajowego wydobycia węgla i jednocześnie rosnącym zapotrzebowaniu na węgiel, lawinowo rośnie nam import "czarnego złota". W ubiegłym roku sprowadziliśmy ok. 20 milionów ton węgla o wartości 8 miliardów zł. Większość importowanego węgla sprowadzamy z Rosji. Te osiem miliardów złotych to są pieniądze, które mogły zostać w polskiej gospodarce, mogliśmy je zainwestować w zielone technologie i dać Polakom pracę. Niestety wydaliśmy je na węgiel, głównie z Rosji, ale także z Australii, USA czy Kolumbii. Teraz już co czwarta tona węgla w Polsce pochodzi z importu. Jak pokazują analizy, nasza niezależność energetyczna będzie się dalej pogarszać, jeśli szybko nie dokonamy zielonego zwrotu. Czyli w coraz mniejszym stopniu wspieramy polskie górnictwo? - Wsparcie istnieje - na wsparcie energetyki węglowej przeznaczamy ok. 10 miliardów złotych rocznie. Natomiast to nie zmienia faktu, że spadek wydobycia jest trendem nieodwracalnym. Z naszego uzależnienia od węgla cieszą się takie kraje jak Rosja czy Australia, które mają tani, łatwo dostępny węgiel. Cieszą się także Amerykanie, którzy bardzo szybko zmniejszają zużycie węgla u siebie. O tym się mało w Polsce mówi, ale Amerykanie są na dobrej drodze do odejścia od węgla do 2030 roku. Pomimo prowęglowej narracji Donalda Trumpa. W Stanach na pierwsze miejsce wybił się w ostatnich latach gaz łupkowy, ale dynamicznie rosną też odnawialne źródła energii. W tym roku zdarzył się już taki miesiąc, w którym Amerykanie produkowali więcej prądu z odnawialnych źródeł niż z węgla. Ta zmiana zachodzi bardzo szybko. Niemcy mają plan klimatyczny, zgodnie z którym planują wydać ponad 50 mld euro w ciągu najbliższych lat na politykę klimatyczną. - Ten plan jest niestety mało ambitny i jest w Niemczech dość powszechnie krytykowany. My jako Greenpeace Polska również go krytykujemy, gdyż zakłada odejście Niemiec od węgla dopiero w 2038 lub 2035 roku. W piątek w trakcie młodzieżowych strajków klimatycznych na ulice w Niemczech wyszło ponad 1 milion 400 tys. osób, aby zaprotestować m.in. przeciwko takim mało ambitnym działaniom. Rząd niemiecki jest więc pod ogromną presją, aby szybciej zazieleniać energetykę. Dobrym przykładem na to, jak szybko można zmieniać energetykę jest Wielka Brytania - jeszcze kilka lat temu produkowała ok. 40 proc. energii elektrycznej z węgla, dziś udział tego brudnego paliwa to zaledwie kilka procent, a w 2025 roku Brytyjczycy chcą zamknąć ostatnią elektrownię na węgiel. Dzięki temu 66-milionowa Wielka Brytania obniża swoje emisje gazów cieplarnianych. Obecnie Brytyjczycy są numerem dwa w rankingu unijnych trucicieli, Polska jest numerem trzy, ale jeśli trendy się utrzymają - u nas emisje rosną, a na Wyspach spadają - to możemy "awansować" w tym niechlubnym zestawieniu. Nasz rząd musi zacząć działać, by do tego nie dopuścić. W tej sprawie stawką jest nasza bezpieczna przyszłość.