Podobnie wypowiada się Eugeniusz Kłopotek (PSL). Natomiast polityk Lewicy Tomasz Kamiński oczekuje większego zaangażowania się przedstawicieli Kościoła, w rozwiązanie sytuacji powstałej wokół krzyża. Decyzja o przeniesieniu krzyża - postawionego przed Pałacem Prezydenckim przez harcerzy po katastrofie smoleńskiej - była efektem rozmów między przedstawicielami Kancelarii Prezydenta, Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz Duszpasterstwa Akademickiego kościoła św. Anny. Zgodnie z porozumieniem, we wtorek w uroczystej procesji do kościoła św. Anny krzyż mieli nieść harcerze z różnych organizacji. Protestujący bezpośrednio pod krzyżem nie chcieli jednak dopuścić do niego ani harcerzy, ani towarzyszących im duchownych. Doszło też do przepychanek po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia, gdzie strażnicy miejscy powstrzymywali napierający tłum przeciwników przenoszenia krzyża. W takiej sytuacji podjęto decyzję o tym, że krzyż we wtorek nie zostanie przeniesiony - o czym poinformował szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski. "Źle się stało" Według Dzikowskiego, "źle się stało", że porozumienie ws. krzyża nie zostało zrealizowane. - Krzyż nie może być narzędziem podziału i jakichś przepychanek, byłoby to niegodne i śmieszne dla całego świata - ocenił Dzikowski. Wyraził jednocześnie nadzieję, że "czas, może dalsze rozmowy, dialog" doprowadzą do porozumienia w tej sprawie. Jego zdaniem, krzyż powinien stanąć w godnym miejscu; tam, gdzie można "uklęknąć, pomodlić się". Dzikowski dodał, że ma nadzieję, iż Polacy - jako zgodny naród - będą potrafili porozumieć się i "uczcić krzyż w miejscu, gdzie on powinien mieć swoje miejsce". Aż do wybudowania pomnika Z kolei według rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka, krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego powinien pozostać na dotychczasowym miejscu i znajdować się tam aż do czasu wybudowania pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. - Prezydent-elekt, gospodarz tego miejsca, powinien zadeklarować bardzo wyraźnie, że w tym miejscu powstanie pomnik upamiętniający ofiary 10 kwietnia, że elementem tego pomnika będzie krzyż, bo jest on symbolem nie tylko ludzi wierzących, ale i w kulturze europejskiej jest znakiem używanym dla uczczenia pamięci tych, którzy odeszli - podkreślił Błaszczak. Błaszczak pytany czy nie uważa, że stanowisko PiS mogło się przyczynić do zaostrzenia sytuacji ws. krzyża odpowiedział: - To wydumane argumenty. Każda organizacja obywatelska ma prawo i obowiązek zabierać głos w sprawach, które są ważne dla obywateli. Jak widać po tysiącach ludzi zebranych na Krakowskim Przedmieściu jest to sprawa ważna. Błąd Kancelarii Prezydenta Zdaniem rzecznika klubu PiS, Kancelaria Prezydenta popełniła błąd decydując o przeniesieniu krzyża. - Kancelaria Prezydenta poprzez swoją nieudolność naraża autorytet Kościoła. Uczynił to Bronisław Komorowski i szef Kancelarii Prezydenta pan Michałowski. Tak działać prezydent i szef jego kancelarii nie powinni - ocenił polityk PiS. Jak dodał, dziwi się, że Komorowski rozpoczyna swoją prezydenturę "od usunięcia krzyża". - W końcu w czasie kampanii fotografował się na tle bazyliki licheńskiej, pamiętam też fotoreportaż w jednej z gazet ze mszy, w której uczestniczył i teraz rozpoczyna prezydenturę od usuwania krzyża. To bardzo dziwne - stwierdził. Kto próbuje walczyć z krzyżem, przegra - Nie mówmy o słabości państwa, bo ten, kto próbuje walczyć z krzyżem, to przegra wszystko - powiedział z kolei Eugeniusz Kłopotek (PSL), pytany, czy wtorkowa decyzja ws. krzyża jest oznaką słabości państwa. - Bogu niech będą dzięki, że kancelaria prezydenta-elekta podjęła taką decyzję, iż dzisiaj nie będzie przenosin tego krzyża - dodał w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Jego zdaniem - choć napięcie i emocje ws. krzyża sięgają zenitu -jest "iskierka nadziei na kompromis". Kompromisowym rozwiązaniem byłoby - według niego - odsłonięcie przed Pałacem Prezydenckim obelisku lub tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej, a zaraz po nim przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny. PSL-u sposób na kompromis Jak mówił Kłopotek, mogłoby to nastąpić w rocznicę wybuchu II wojny światowej - 1 września lub w rocznicę agresji ZSRR na Polskę - 17 września, choć jeśli chodzi o tę drugą datę, poseł PSL ma pewne wątpliwości, bo "można by to w różny sposób komentować". Jednocześnie dodał, że 17 września byłby "bardziej związany symbolicznie z Katyniem". - Szkoda, że tego wariantu nie wzięto, a zrobiono wariant przyspieszony, który musiał się tak zakończyć, jak się zakończył - ocenił Kłopotek. - Chyba, że władza by poszła na (...) rozwiązania siłowe, ale to by wtedy bardzo źle zostało odebrane - dodał. Poseł PSL dodał, że pamiętać należy, iż "to wszystko odbywa się w coraz gorszej oprawie związanej z wyjaśnianiem przyczyn smoleńskiej tragedii". - I jeżeli to wszystko nałożymy na to, to nie dziwmy się już różnym wypowiedziom - powiedział. "Porażka polskiego państwa" Z kolei wiceszef klubu Lewicy Tomasz Kamiński uważa, że wtorkowe wydarzenia przed Pałacem Prezydenckim to "porażka polskiego państwa". - To porażka instytucji, która powinna stać na straży przestrzegania konstytucji. To porażka głowy państwa, prezydenta Rzeczpospolitej, ponieważ dziś państwo przegrało z fanatyzmem religijnym - ocenił Kamiński. Jak zaznaczył, nie chodzi tutaj o walkę z religią, czy krzyżami, ale o zachowanie "standardów obowiązujących w całym cywilizowanym świecie". - Jest miejsce dla tego, co sacrum i dla tego, co profanum. Kancelaria Prezydenta to symbol państwowości, to symbol naszego państwa, a konstytucja mówi jasno, że Polska jest neutralna światopoglądowo. Miejsce krzyży i symboli religijnych jest w miejscu godnym - mówił wiceszef klubu Lewicy. Miejsce Kościoła w państwie Ponadto, w jego opinii, w Polsce powinna wreszcie odbyć się debata na temat rozdziału Kościoła od państwa. - Nie wiem, czy to nie jest czas na wreszcie otwartą i rzetelną debatę wszystkich środowisk politycznych, publicystów, mediów, wszystkich kościołów i wyznań na temat miejsca Kościoła i wszystkich innych kościołów w państwie polskim. Namawialiśmy do takiej rzetelnej debaty, aby oddzielić to, co państwowe od tego, co kościelne i wtedy zawsze byliśmy oskarżani o to, że chcemy ściągać krzyże ze ścian. Nie, my chcemy rzetelnej debaty, aby więcej w naszym kraju nie było takich gorszących i smutnych obrazków, jakie dzisiaj obserwujemy - podkreślił Kamiński. Wiceszef klubu Lewicy uważa też, że w sprawie krzyża przed pałacem Prezydenckim zabrakło jednoznacznego stanowiska Episkopatu. - Gdy rozpoczynaliśmy rozmowę na temat ustawy o in vitro od razu pojawiło się stanowisko Episkopatu. Kiedy rozmawialiśmy o Komisji Majątkowej, od razu było wydane mocne, czytelne stanowisko. W tej sytuacji Episkopat milczy, a ze strony Kościoła jedyny mocny głos jaki płynie, to ze środowisk skupionych wokół ojca dyrektora i Radia Maryja, który jeszcze bardziej podkręca emocje tych ludzi, którzy tam pod Pałacem Prezydenckim stoją - mówił Kamiński. - O to więc apelujemy do hierarchów Kościoła Katolickiego - aby wzięli też część odpowiedzialności za tę sytuację i przyczynili się do tego, by rozwiązać tą trudną, niekomfortową sytuację - dodał wiceszef klubu Lewicy.