Pretekstem do oceny działań głowy państwa stał się dla polityków PiS apel Bronisława Komorowskiego o zapalenie w oknach świecy jako symbolu pamięci o ofiarach stanu wojennego oraz solidarności z Białorusią i innymi narodami walczącymi o wolność. Szef Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak zauważył, że w otoczeniu prezydenta znajdują się osoby, o "biografiach dalekich od tych, którzy działali w opozycji". Z tego powodu - według Mariusza Błaszczaka - wrażliwość wykazywana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na pewno nie jest jedyną słuszną. Błaszczak wytknął też prezydentowi, że nie zabrał głosu w sprawie profanacji obrazu na Jasnej Górze, choć w kampanii wyborczej przedstawiał się jako polityk konserwatywny. "Gdzie tu konsekwencja, dlaczego prezydent Komorowski tylko czasami uaktywnia się w sprawach, które są jemu wygodne a nie zabiera głosu w sprawach, które dotyczą fundamentów naszej kultury czy cywilizacji" - mówił szef klubu PiS na konferencji w Sejmie.Jego zdaniem prezydent nie wykazuje też aktywności w rozwiązywaniu problemów bezrobocia i ochrony zdrowia. Rzecznik PiS Adam Hofman skrytykował politykę zagraniczną rządu, który jak podkreślił jest z tego samego obozu co prezydent. "Apele i świeczki, pamięć jest ważna" ale najważniejsze są praktyczne i realne działania, a tu zarówno prezydent jak i minister Radosław Sikorski mają w sprawie Białorusi "czarną kartę" - mówił Hofman.