, aby lojalnie wspierał politykę zagraniczną prowadzoną przez konstytucyjne przedstawicielstwa RP. PiS uważa, że PO prowadzi indywidualną politykę zagraniczną. - Od lat konsultujemy się z liderami partii politycznych, przede wszystkim partii chadeckich w Europie, po to aby uzyskiwać dla Polski rozmaite korzyści - odpowiada na zarzuty Tusk. - Dzisiaj trzeba już bardzo wyraźnie i głośno powiedzieć, że zachowanie koalicji rządzącej i niektórych wypowiedzi polityków PiS są kompromitujące. One kompromitują nas na scenie europejskiej - mówił Tusk na sobotniej konferencji prasowej w Sejmie. Tusk zaznaczył, że szanuje fakt, iż polityka zagraniczna jest domeną rządu i prezydenta. - To, co należy do Platformy Obywatelskiej to jak najlepsze relacje i współpraca na rzecz polskich interesów z naszymi partnerami, także w Parlamencie Europejskim - podkreślił przewodniczący Platformy. Zwrócił jednocześnie uwagę, że kanclerz Niemiec jest równocześnie szefową partii CDU. Na początku tygodnia pojawiły się doniesienia, że przewodniczący PO zapewnił szefową CDU i kanclerz Niemiec Angelę Merkel, że nie obejmie stanowiska szefa Komisji Spraw Zagranicznych. Tusk stanowczo temu zaprzeczył. Tymczasem PO uważa, że ma pierwszeństwo wyboru szefa komisji spraw zagranicznych w PE i tylko uzyskanie barzdiej korzystnego dla Polski pakietu może skłonić nas do rezygnacji z tej możliwości - stwierdzili w oświadczeniu szefowie PO. Za taki pakiet PO uważa: utrzymanie przewodnictwa w komisji budżetowej, wiceprzewodnictwo w komisji regionalnej, przewodnictwo delegacji ds. Białorusi. O podziale stanowisk w PE decyduje zasada proporcjonalności (tzw. ). Zgodnie z nią, najważniejsze stanowiska w PE otrzymują największe frakcje polityczne (czyli najpierw chadecja, potem socjaliści, liberałowie, itd), a we frakcjach - największe delegacje narodowe (w chadecji - najpierw Niemcy, potem Brytyjczycy, Hiszpanie, Włosi, Francuzi, Polacy). Ponieważ większe delegacje dostały już stanowiska w biurze PE, a także w prezydium frakcji chadeckiej, polska delegacja w EPL, licząca 15 eurodeputowanych (14 z PO i jeden z PSL), jako pierwsza będzie wybierać dla siebie przewodnictwo jednej z 20 komisji parlamentarnych. Już w piątek eurodeputowani sugerowali, że jest szansa, aby Platforma otrzymała więcej, niż się jej należy zgodnie z przyjętymi w PE parytetami. Raport specjalny: Polacy w komisjach PE