W środę z PiS wystąpili b. wiceprezesi Paweł Zalewski i Kazimierz M. Ujazdowski; w czwartek PiS opuścił poseł Piotr Krzywicki, a w piątek - minister transportu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Jerzy Polaczek. - Nie tylko z partii politycznej, ale z każdej organizacji, z rodziny, z kręgu znajomych, ze stowarzyszeń, odejście członka najbardziej mało znanego, kogokolwiek jest zawsze ubytkiem, jest stratą. Tu mamy do czynienia z odejściem znanych polityków, naszych kolegów, to jest bardzo smutne - powiedział Cymański w piątek na konferencji prasowej w Sejmie. Jak dodał, "niezależnie od poglądów, które trzeba uszanować", ocenia ich decyzje za "niefortunne i błędne". Dodał, że dla PiS nie ma obecnie alternatywy, a ich odejście osłabia tę partię. - PiS jest partią, na którą bardzo długo czekano, czekały miliony naszych wyborców i niezależnie od krytycznych ocen, czy postulatów zmian (...) to taka partia sama w sobie jest ogromną wartością. Długo takiej partii nie było i długo nie będzie - mówił. - Nie przyłączam się do potępienia. Staram się zrozumieć, co więcej, ocalić też nici zwykłej sympatii i koleżeństwa, które nas łączyły - zaznaczył poseł. Dodał, że może tylko wyrazić "żal, rozczarowanie i ubolewanie, że stało się tak, a nie inaczej". - Myśleliśmy, że zostaną w PiS-ie, został Ludwik Dorn, co będzie dalej, trudno powiedzieć - podkreślił. Zaapelował też, aby "nie przesadzać w ocenach" ostatnich wydarzeń. - Każdy epizod dla bystrego obserwatora może być powodem do pewnego niepokoju, byłoby fatalne, gdybyśmy te wydarzenia lekceważyli. Myślę, że one zostaną starannie przeanalizowane, również postulaty kolegów - ale wewnątrz partii, a nie na forum medialnym - powiedział Cymański. Dodał, że nie przypisuje a priori złych intencji ani osobom, które odeszły, ani tym którzy ewentualnie do nich dołączą.